
Grafika: Laliga.com
Listopad dla Realu Madryt był miesiącem niezwykle udanym, nasz zespół zaliczył komplet zwycięstw, wygrywając mecze w obu rozgrywkach - zarówno w LaLiga, jak i w Lidze Mistrzów. Przed nami grudzień i nie mamy nic przeciwko temu, żeby nasza doskonała passa trwała w najlepsze. W środku tygodnia rozpocznie się Puchar Króla, w którym uczestniczyć będzie większość drużyn pierwszoligowych. Real Madryt, jako uczestnik styczniowego Superpucharu Hiszpanii, w tej rundzie nie zagra. Jak się okazuje, bynajmniej nie będzie to oznaczać fajrantu.
Jak zapewne pamiętamy nie rozegraliśmy jeszcze meczu 9. kolejki LaLiga, która była rozgrywana w drugiej dekadzie października. Wówczas zamieszanie związane z porami gier reprezentacyjnych sprawiło, że spotkanie z udziałem naszych zostało przełożone na inny termin. Ten nowy termin właśnie się zbliża i nastanie w środę. Pojutrze wieczorem podopieczni Ancelottiego zagrają na swoim stadionie z Athletikiem Bilbao.
Wysoka forma gospodarzy sprawia, że będą oni faworytami tego starcia i to nie ulega wątpliwości. Dyspozycja Athleticu jest - jak by to najtrafniej ująć - bez szału. Mimo że ekipa z Bilbao zajmuje akceptowalną pozycję w tabeli, wszak gdyby ktoś powiedział kibicom, że będą tylko o jedno miejsce w tabeli niżej od Barcelony zapewne wzięliby to w ciemno, to okazuje się, że fani tego klubu ostatnimi czasy na pewno euforii nie odczuwają. Marcelino dręczy podobna bolączka, co Unaia Emery'ego - zdecydowany nadmiar wiele remisów. A jak wskazują statystyki, czasem lepiej jest jeden mecz przegrać, a drugi wygrać, niż dwa razy zremisować.
Jak do tej pory Athletic przegrał tylko dwa mecze, no ale właśnie - cóż z tego. Po raz ostatni ze zwycięstwa swojej drużyny kibice drużyny z Bilbao cieszyli się w październiku, w listopadzie nie wygrywając ani jednego spotkania. Ostatnie pięć gier to aż cztery remisy i jedna porażka. Podopieczni Marcelino zdobyli po jednym punkcie w meczach z Espanyolem, Realem Sociedad, Levante i Granadą, a w rywalizacji z Cádizem było jeszcze gorzej, bo przegrali oni u siebie 0:1. No cóż, powyższe rezultaty raczej nikogo nie zachwycają.
W środę na Santiago Bernabéu staną naprzeciw siebie dwie legendy LaLiga, które jeszcze nigdy nie zaznały bólu degradacji. Gdy dodamy do tego kontekst polityczny, to wiadomo - pojedynek Realu Madryt z Athletikiem to jeden z klasyków ligi hiszpańskiej. Bez względu na czasy można być pewnym, że piłkarze baskijskiego klubu dni meczów z Realem mają zaznaczone na czerwono w kalendarzu.
Pomimo niedosytu w ostatnich tygodniach Athletic jest zespołem, który pokonać jest bardzo trudno i wspomniane dwie porażki w czternastu rozegranych meczach to potwierdzają. Możemy się więc spodziewać oporu i kto wie, czy na pewno słabszego od tego, który stawiła naszym wczoraj Sevilla. O ile ofensywę mają zdecydowanie gorszą niż zespół z Andaluzji, to obrona jest nadal solidnym punktem tej ekipy. Zresztą odkąd fani LaLiga poznali Marcelino w 2006 roku, to wiedzą, że drużyny tego trenera zazwyczaj słyną z co najmniej dobrej gry obronnej. Liczymy tym samym na kolejny błysk Viníciusa oraz dobrą dyspozycję Benzemy, bo w przeciwnym wypadku o zwycięstwo będzie niełatwo.
Sędzią głównym środowego meczu Realu Madryt z Athletikiem będzie Isidro Díaz de Mera Escuderos. Za liniami bocznymi poasystują mu Rubén Becerril Gómez i Diego Santaúrsula Aguado, a zadania czwartego sędziego wykona Pablo Morales Moreno.
Na arbitra VAR tej rywalizacji wyznaczony został Juan Martínez Munuera, a jego pomocnikiem Diego Barbero Sevilla.
Transmisja w CANAL+ Premium.
Real Madryt - Athletic Club: mecz zaległy 9. kolejki LaLiga 2021/2022, środa, 1 grudnia 2021, godzina 21:00, Santiago Bernabéu.
Sędzia: Isidro Díaz de Mera Escuderos.