Grafika: Laliga.com
Było kilka, może kilkanaście dni, gdy wierzyliśmy, że po mało imponującym początku sezonu w wykonaniu naszego zespołu coś zaczyna ruszać, ale po ostatnich dniach to już sami nie wiemy, co myśleć. Dwie ostatnie potyczki to dwa kiepskie występy. I o ile remis na Metropolitano tragicznym wynikiem nie jest, wszak to jeden z meczów, gdzie potknięcie jest wliczane z automatu w rachunek sezonu, a już tym bardziej gdy na ławce zasiada Ancelotti, któremu wygrać mecz ligowy na terenie Atlético zdarzyło się jedynie raz, a trochę lat Włoch już w Realu Madryt spędził.
Dziś jednak Benfica zmiotła z powierzchni ziemi naszego rywala zza miedzy pokazując, że i podopieczni Simeonego są dalecy od wielkiej formy i na pewno nie są nie do pokonania. A na domiar złego przegrali też nasi, po jeszcze słabszym niż na Metropolitano meczu przeciwko Lille. No i robi się ciepło, bo przecież przed nami między innymi rywalizacje z Borussią, Milanem, czy też wyjazd na Anfield.
Cóż, naważyliśmy sobie piwa, to będziemy musieli je wypić. Na jakiś czas zapominamy o Lidze Mistrzów i wracamy do rozgrywek ligowych. W zeszłą sobotę Hans Flick zrobił nam prezent, eksperymentując ze składem na Osasunę. Eksperyment okazał się nieudany, Barcelona mecz przegrała, lecz zamiast odrobić trzy punkty straty - odrobiliśmy „aż” jeden. Chociaż tak w sumie, to przy obecnej formie i tak dobrze, że cokolwiek odrobić się udało. Nie wiadomo, kiedy Blaugrana potknie się następny raz, więc i my jesteśmy trochę pod ścianą. Nie można pozwolić sobie na powiększenie straty do czasu Klasyku zaplanowanego na ostatnią sobotę bieżącego miesiąca. A z taką grą jak przeciwko Lille czy Atleti może okazać się to nie lada wyzwaniem...
Pierwszą potyczkę ligową w październiku podopieczni Ancelottiego rozegrają u siebie z Villarrealem. Villarreal bardzo dobrze rozpoczął sezon, czego dowodem jest to, iż po ośmiu seriach gier zajmują 3. miejsce w lidze i mają na koncie tylko punkt mniej niż nasz zespół. W najtrudniejszym meczu do tej pory jednak dali się porządnie zlać, i to u siebie, gdzie Barcelona zapakowała im manitę zwyciężając 5-1. Patrząc na postawę naszego zespołu jakoś trudno uwierzyć w to, że nam pójdzie równie łatwo, ale w kryzysowych momentach najważniejsze jest po prostu wygrywać. Jeśli będzie to wygrana wymęczona, to przebolejemy i czekać będziemy z nadzieją na lepsze czasy. Bo te kiedyś nadejdą, prawda? Prawda?! Natomiast potknięcie może nam mocno utrudnić drogę do obrony tytułu mistrzowskiego.
Mecz ten wpłynie na pewno na nasze kibicowskie nastroje na dłuższy czas, bo po nim rozstaniemy się z piłką klubową na ponad półtora tygodnia. Potem trzeba będzie czekać na mecz Realu aż do 19 października. Dość już tych wygłupów, drużyno! Zakasać rękawy i do roboty, bo nikt wam niczego nie podaruje!
Na arbitra głównego tej rywalizacji wyznaczony został Guillermo Cuadra Fernández, któremu za liniami bocznymi poasystują Guadelupe Porras Ayuso i Alejandro Estévez Iglesias, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Alexandre Alemán Pérez.
Sędzią VAR będzie Daniel Jesús Trujillo Suárez, a jego pomocnikiem Diego Sánchez Rojo.
Transmisja w Eleven Sports 1.
Real Madryt - Villarreal CF: 9. kolejka LaLiga 2024/2025, sobota, 5 października 2024, godzina 21:00, Santiago Bernabéu.
Sędzia: Guillermo Cuadra Fernández.