
Grafika: Laliga.com
Choć do tego hitowego spotkania jest jeszcze 6 dni, a w dodatku jeszcze przed nim nasza drużyna rozegra mecz w Bradze, to zważywszy na to, iż do piątku będę miał dość mało czasu, a także dlatego, że zwyczajem na starym forum było zakładać wątki dotyczące wielkich meczów z większym wyprzedzeniem, zdecydowałem się założyć temat już teraz.
Jak wiemy, nie udało się spełnić naszego celu na ten weekend, którym było zwycięstwo w Sewilli - niby mogło być gorzej, bo nie przegraliśmy, a remis to zawsze coś, ale wielu madridistas czuje niedosyt po wczorajszym starciu na Ramón Sánchez Pizjuán. Wiemy jedno - jeśli dziś nie dojdzie do niespodzianki w Katalonii, to podopieczni Ancelottiego podejdą do bezpośredniego starcia z ekipą Xaviego nie z trzema, ale z jednym punktem przewagi w tabeli. Wprawdzie nawet gdyby udało się wywieźć wczoraj 3 oczka z Andaluzji, to i tak przegrywając w przyszłym tygodniu spadlibyśmy w tabeli za Barcelonę, ale wczorajsze potknięcie sprawia, że ta presja będzie jeszcze większa. Czy może jednak jest na tym forum ktoś, kto wierzy, że Blaugrana potknie się na Athleticu i całe te kalkulacje będą o 23:00 nieaktualne?
Bez względu na liczenie punktów jest to mecz, do którego niepotrzebna jest jakakolwiek tego typu dodatkowa motywacja - w końcu to przecież Klasyk. W zeszłym sezonie bywało w tych spotkaniach różnie, a rozegraliśmy ich aż 5, bo oprócz tradycyjnych dwóch potyczek ligowych graliśmy przeciwko Barcelonie jeszcze dwumecz w półfinale zwycięskiej dla nas edycji Pucharu Króla, a także finałowe starcie w Superpucharze Hiszpanii, o którym dla odmiany wolelibyśmy zapomnieć. Łącznie odnieśliśmy 2 zwycięstwa, a 3 razy lepsi byli gracze Xaviego. Nie ma co ukrywać, że nie jest to bilans satysfakcjonujący, zwłaszcza że przecież daleko tej obecnej Barcelonie do tej sprzed - powiedzmy - 10 lat. Fakt, iż w jednym sezonie zdarzyły się nam wyniki od 1-3 do 4-0 świadczy najlepiej o tym, jak trudny jest za każdym razem do przewidzenia każdej kolejnej tego typu potyczki.
Wiemy jedno: tym razem nie wybierzemy się na Camp Nou, choć prawdę powiedziawszy teren też nie przerażał graczy Realu Madryt w ostatnich latach i wyniki uzyskiwane tam przez naszą drużynę były naprawdę satysfakcjonujące. Warto zwrócić uwagę na to, iż zwycięstwo Barcelony w domowym meczu z Realem odniesione w marcu bieżącego roku było pierwszym takim zdarzeniem od października 2018 roku, a tak to na ogół my wyjeżdżaliśmy stamtąd z punktami, w najgorszym wypadku z remisem. A więc można by z przekorą zapytać, czy aby na pewno powinniśmy cieszyć się z tego, że zagramy gdzie indziej?
Tym, co może martwić, na pewno jest postawa naszego zespołu w tym sezonie w bardziej wymagających meczach. Derby na Metropolitano zasłużenie przegraliśmy, będąc od Atlético drużyną wyraźnie gorszą. Na Pizjuán też dało się zagrać lepiej i choć można było narzekać na sędziowanie, to z ręką na sercu trzeba też powiedzieć, że na pewno nie było to partidazo w wykonaniu Realu. Ancelottiemu w tych hitowych meczach ligowych powodzi się średnio - raz lepiej, raz gorzej. Nawet tutejsi forumowicze bardzo często narzekali na błędy taktyczne Włocha, czy też zbytnie kunktatorstwo. Niepokoi też postawa defensywy Realu wobec taktyki wrzutek przeciwnika. Każda centra w nasze pole karne wprawia nas w niepokój, zbyt często tracimy po nich gole. Niby Barcelona nie kojarzy się z graniem na wrzutki, ale za Xaviego różnie to bywało, a trener Barcelony z pewnością ten mankament gry Realu ma na uwadze, skoro dostrzegają go inni analitycy.
Za nami dopiero ćwierć sezonu, nie wiadomo, jak to będzie wyglądało za trzy miesiące, ale po utracie mistrzowskiej korony liczymy na to, że w maju uda się na hiszpański tron wrócić. Dobra postawa Atlético w pierwszej fazie sezonu może sugerować, że tym razem będziemy musieli sobie poradzić i z rywalami zza miedzy, jeśli znów chcemy wrócić na szczyt. Przed nami zatem kolejny mecz o 6 punktów - dosłownie, bo w przypadku porażki w Barcelonie za tydzień możemy być albo 2 punkty za podopiecznymi Xaviego, albo o 4 oczka przed nimi. W przypadku remisu - jak wiadomo - zostanie tak samo, a jedyną ekipą, która wyraźnie skorzystałaby na podziale punktów w Klasyku, byłoby Atleti. Mamy nadzieję, że nasza drużyna stanie na wysokości zadania.
Na arbitra głównego sobotniego Klasyku wyznaczony został Jesús Gil Manzano, najwyżej ceniony w UEFA hiszpański sędzia. Jest to więc najbardziej logiczna desygnacja na najważniejszy mecz na świecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że drugi w hierarchii UEFA hiszpański rozjemca, uznawany do wczoraj za faworyta do sędziowania Klasyku, Sánchez Martínez, aktualnie znajduje się w trochę gorszej formie (potrzebował ostatnio pomocy ze strony VAR w meczu eliminacji Euro 2024 oraz w bieżącym tygodniu w spotkaniu Lipska z Crveną zvezdą, zmieniając swoje pierwotne, błędne decyzje po obejrzeniu powtórek).
Za liniami bocznymi Gilowi Manzano poasystują Ángel Nevado Rodríguez i Javier Martínez Nicolás, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Manuel García Gómez.
Arbitrem VAR będzie Guillermo Cuadra Fernández, z kolei jego pomocnikiem Diego Barbero Sevilla.
Transmisja w Eleven Sports 1 i w CANAL+ 4K Ultra HD.
FC Barcelona - Real Madryt: 11. kolejka LaLiga 2023/2024, sobota, 28 października 2023, godzina 16:15, Estadio Olímpico Lluís Companys.
Sędzia: Jesús Gil Manzano.