Wielu osób nie interesuje już sam wynik, bo są mądrzejsi i potrafią obejrzeć akcję trzynaście razy, dokopać się statystyk które odzwierciedlają stan meczu i powtórzyć akcje by zobaczyć w jakich okolicznościach Real wygrał mecz, czy zasłużyli czy nie i wiele innych szczegółów.
No i Ci mądrzejsi twierdzą jak rozumiem, że Real gra nudno opierając się statystykami pomeczowymi, mimo że to subiektywne kryterium i kwestia priorytetów przy oglądaniu piłki?
Są natomiast także ludzie prości lub niesamowicie leniwi, którzy aktywnie te rzeczy ignorują wracając do starych kryteriów i pierdolenia frazesami sprzed 20 lat że "na końcu w kronikach futbolu i tak będzie że Real ma 35 kubków", mimo wszechobecnych dowodów okolicznościowych.
Mało jest zajawkowiczów, którym chce się tak dogłębnie analizować mecze, tylko traktują to rozrywkowo / emocjonalnie. Nie ma to nic do ich lenistwa czy ignorancji. To też 90% kibiców tak ogólnie, bo nie dla wszystkich to sprawa na tyle ważna, by o tym dyskutować więcej niż w paru krótkich twitach tygodniowo
Dzisiaj nikogo nie oszukasz, bo każdy człowiek który zdał maturę ma pod ręką linki do argumentów nt. sposobów w jaki Real zdobywa bramki i co złożyło się na ten stos punktów który Janusze stawiają jako ponadczasowe osiągnięcie.
Real zdobywa ponadczasowe osiągnięcia obojętne czy Ci się to podoba czy nie. Te osiągnięcia nie dotyczą piękności gry czy procentu posiadanych piłek, tylko zwycięstw i pucharów.
I robią to ignorując jednocześnie kontekst, że liga hiszpańska to podwórko nie prezentujące odpowiedniej jakości w ataku.
Ogólnie hiszpańska przestała być atrakcyjna i stała się mocniej defensywna, więc i trudniej jest tu wykręcać wysokie wyniki.
Jak w zeszłym sezonie - tutaj przegranie mistrzostwa w pozycji Realu, gdy poprzeczka jest tak kurewsko nisko, że nawet konkurent w historycznym kryzysie raczkujący nowym składem sobie z ligą radzi dostając jednocześnie bolesną weryfikację poza krajem, jest albo cudem albo aktywnym samosabotażem.
I tak, i nie. Dziwi mnie postawa Atletico czy Villarrealu w lidze, bo na tle Europejskim hiszpańskie ekipy są naprawdę solidne w ostatnich latach(choć w tym roku akurat się nie sprawdza

), ale generalnie poziomem faktycznie zbliżamy się do Ligue 1 / Bundesligi, z tą różnicą, że mamy jakiegoś sensownego rywala (Barce) która potrafi punktować z dużą regularnością. Zachwianie finansami to spowodowało niestety, bo jak Sevilla przegrywa rywalizacje o piłkarzy z Aston Villą, to jednak trudno by utrzymała konkurencyjność w dłuższej perspektywie. Obawiam się, że bez SuperLigi/zmian regulaminowych które wymuszą otwartą grę (czas efektywny, kombinacje przy spalonych, itp.) atrakcyjność piłki klubowej nie pójdzie do góry.