
Grafika: Uefa.com
Każdy, kto myślał, że po przejściu Manchesteru City w ćwierćfinale teraz będzie już z górki i że Real ma już piętnasty Puchar Europy w garści dostał wczoraj zimny prysznic i chyba wczorajszy wieczór odwiódł go od tego poglądu czy przeczucia. Za nami bardzo ciężka batalia na Allianz Arenie i zgadza się tylko wynik, bo patrząc na grę obu drużyn, to wicemistrzowie Niemiec sprawiali o większe lepsze wrażenie. Całe szczęście, że południowokoreański defensor Bayernu, Kim Min-jae, miał wczoraj kiepski dzień i popełnił dwa duże błędy. Jeden z nich skończył się golem na 1-0 dla naszych, a drugi rzutem karnym na 2-2. I tymże sposobem piłkarze Realu Madryt opuścili Bawarię w miarę zadowoleni.
Rewanż na Santiago Bernabéu nie będzie jednak formalnością ani spacerkiem, tu trzeba będzie wybiegać i wyszarpać awans. Zresztą wiemy, jak to jest, tyle się gada o tej magii Santiago Bernabéu, a jeśli spojrzeć na sprawę poprzez szkiełko i oko, to nasza gra u siebie w Champions League - także w tej edycji - szału nie robi. Z Lipskiem męczenie buły i wymęczony remis po zwycięstwie na wyjeździe, z City 3 stracone bramki, na szczęście także 3 strzelone, ale Anglicy też stadionu Realu Madryt się nie przestraszyli. Także Bayern nie ma powodu się bać, bo to wielki klub, a i wielokrotnie pokazywał, że potrafi się tu gospodarzom postawić.
Pamiętamy zapewne dwumecz z 2017 roku, gdzie na Allianz wygraliśmy, a u siebie znów było średnio i potrzebna była dogrywka. Rok później także mecz wyjazdowy wygrany i to również 2-1, a u siebie męczarnie i 2-2, gdzie to przyjezdni dominowali i stwarzali o wiele więcej groźnych sytuacji. Świetny mecz Keylora Navasa uratował nas wówczas przed odpadnięciem i przyczynił się do tego, iż potem w Kijowie Real Madryt wywalczył 13. w swojej historii Puchar Europy.
Tak że przed rewanżem nie bredźmy o magii Bernabéu, bo ona po prostu nie zawsze działa. Bardziej niż na klepaniu wyświechtanych zdań typu 90 minuti en el Bernabéu son molto longo trzeba będzie polegać na własnych nogach, umiejętnościach, może taktyce. Tuchel wielokrotnie przekonywał, że taktykiem to on jest niezłym i mecze potrafi planować świetnie.
Ostatni dwumecz z Bayernem i rewanż na naszym stadionie to między innymi fatalny błąd Svena Ulreicha, który też się do naszego awansu przyczynił. Wydawało się, że w tamtym momencie Bayern wyczerpał limit pecha do rywalizacji z Realem na co najmniej dekadę, ale wczoraj pojawił się Koreańczyk (choć - trzeba przyznać - jego błędy nie były aż tak spektakularne jak tamten sprzed 6 lat). Wiecznie na to, że znów nam ktoś coś sprezentuje, liczyć raczej nie powinniśmy.
Przed nami kolejny europejski Klasyk. Mamy nadzieję, że Real pokaże się z lepszej strony aniżeli wczoraj. Odliczanie można zatem już zacząć. Do ostatecznej batalii o bilety na Wembley pozostał tydzień.

Na arbitra głównego wyznaczony został Szymon Marciniak, któremu za liniami bocznymi poasystują Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Słowak, Ivan Kružliak.
Sędzią VAR będzie Tomasz Kwiatkowski, a jego asystentem Bartosz Frankowski.
Transmisja w Polsat Sport Premium 1.
Real Madryt - FC Bayern: mecz rewanżowy 1/2 finału Ligi Mistrzów 2023/2024, środa, 8 maja 2024, godzina 21:00, Santiago Bernabéu.
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).