
Grafika: Laliga.com
Przy okazji meczów z Lipskiem, a na pewno w okolicach któregoś z nich, jeden z naszych zawodników dość dosadnie i bez typowej dla tego typu wywiadów kurtuazji stwierdził, że dla Realu Madryt sezon rozpoczyna się w kwietniu. No więc nastał kwiecień i przed nami to, co tygrysy lubią najbardziej. Jak większości wiadomo, w najbliższy weekend piłkarze LaLiga będą mieć wolne za wyjątkiem dwóch ekip, Athleticu i Mallorki, które zmierzą się ze sobą w potyczce o Puchar Króla. Kto ją wygra, ten przez rok będzie cieszył się tym trofeum. Podopieczni Ancelottiego będą w gronie 90% ekip pierwszoligowych, którzy w pierwszy weekend drugiego kwartału roku grać nie będą.
W lidze nasza sytuacja jest stabilna i musiałaby się wydarzyć katastrofa, abyśmy nie odbili mistrzostwa Hiszpanii z rąk Barcelony, podczas gdy do końca rozgrywek pozostało 8 kolejek i wciąż utrzymuje się 8-punktowa przewaga nad podopiecznymi Xaviego. Nawet zakładając pesymistycznie porażkę w Klasyku, wciąż musielibyśmy stracić jeszcze 5 punktów. Wczorajsza wygrana z Athletikiem może być bardzo ważna w kontekście tego, co zbliża się wielkimi krokami - pozostawia nam większy margines błędu.
Już za 8 dni wraca Liga Mistrzów. Kwiecień to miesiąc przeznaczony na ćwierćfinały. Los nie był dla nas łaskawy i zetknął naszą ekipę z klubowym mistrzem Europy i świata, Manchesterem City. To tej drużyny wszyscy chcieli uniknąć za wszelką cenę, sześć ekip odetchnęło z ulgą, zaś trafiło na nas.
Z drugiej strony - jesteśmy Realem Madryt, królami tych rozgrywek, co wielokrotnie mówił już nawet Pep Guardiola, zatem mistrzowie Anglii zapewne też superszczęśliwi po losowaniu nie byli - na Real też nikt nie chce trafiać, a już szczególnie w Champions League.
Niektórzy nazywają pojedynek, który czeka nas za kilka dni przedwczesnym finałem i można chyba zgodzić się, że zmierzą się ze sobą dwie piłkarsko najsilniejsze ekipy w Europie. Zwycięzca tej pary będzie mocnym kandydatem do końcowego triumfu.
Manchester City w poprzednim sezonie był maszyną, która - nie bójmy się określić tego w taki sposób - rozsmarowała nas po podłodze, szczególnie na Etihad. Mecz na Santiago Bernabéu był jeszcze wyrównany i dawał wówczas nadzieje na powodzenie w rewanżu, które - jak wiemy - nie ziściły się. W zeszłym roku obie ekipy starły się ze sobą o fazę później, tj. w półfinale. Teraz jedna z nich odpadnie wcześniej.
Ekipa z Manchesteru toczy zażartą walkę o mistrzostwo Anglii i bynajmniej pewna sukcesu w tej batalii nie jest. Podopieczni Guardioli zajmują 3. miejsce w tabeli, choć ich strata do drugiego Arsenalu wynosi zaledwie punkt, a do lidera z Liverpoolu - trzy. A zatem - jest to do odrobienia. Mimo wszystko można odnieść wrażenie, że nie jest to tak perfekcyjnie grająca drużyna jak w zeszłym roku. W miniony weekend Arsenal pokazał, że można ich powstrzymać i to nawet na ich stadionie. Wprawdzie Arsenalowi wygrać się nie udało, ale remis na tak trudnym terenie, zwłaszcza przy zachowaniu czystego konta, można uznać za sukces.
Real pierwszą z ćwierćfinałowych batalii rozegra u siebie, a więc wynik uzyskany na własnym stadionie zdeterminuje podejście i taktykę, z jakim wicemistrzowie Hiszpanii wybiorą się do Anglii na rewanż zaplanowany na drugą dekadę bieżącego miesiąca.
Mamy 8 dób na przygotowanie się do tego pojedynku. Pep Guardiola narzeka na tłok w terminarzu i na przewagę pod tym względem, jaką ma Real. Z drugiej strony piłka pokazywała już, że to niekoniecznie ma aż takie znaczenie, a często okazywało się, że nawet lepiej być w rytmie meczowym podchodząc do starcia wagi ciężkiej. No nic - pożyjemy, zobaczymy. Liczymy na jak najkorzystniejszy rezultat naszej drużyny i piłkarski spektakl.
Na arbitra głównego wyznaczony został francuski zespół sędziów. Głównym będzie François Letexier, zaś jego asystentami Cyril Mugnier i Mehdi Rahmouni, a czwartym sędzią - Pierre Gaillouste.
Rolę arbitra VAR wykona Jérôme Brisard, któremu poasystuje Willy Delajod.
Real Madryt - Manchester City: pierwszy mecz 1/4 finału Ligi Mistrzów 2023/2024, wtorek, 9 kwietnia 2024, godzina 21:00, Santiago Bernabéu.
Sędzia: François Letexier (Francja).