
Grafika: Google
Czekamy na pierwszy mecz drugiego z półfinałów, w którym zmierzą się ze sobą dwaj włoscy giganci z Mediolanu. Z naszego wczorajszego meczu jesteśmy umiarkowanie zadowoleni, bo choć wynik z pewnością mógł być lepszy, to niczego z pewnością on nie rozstrzyga, a w rewanżu zdarzyć się może wszystko. Wziąwszy pod uwagę pierwszą ćwiartkę wczorajszego spotkania, w której przytłaczającą (ale nie udokumentowaną golem) przewagę miało City, cieszy fakt, że potem Real obudził się i był dla mistrzów Anglii godnym przeciwnikiem.
Przewidywania ekspertów i byłych znakomitych angielskich piłkarzy jak na razie się nie sprawdziły - nasza drużyna nie została przez przeciwnika zmiażdżona i względnie pewna siebie może szykować się na rewanż.
Ten oczywiście łatwy nie będzie i obiektywnie patrząc za faworytów wciąż uznać należy podopiecznych Guardioli, to w najbliższych dniach paplania o zmiażdżeniu kogokolwiek raczej już od nikogo nie usłyszymy.
Trudno uznać, czy względem roku poprzedniego nasza sytuacja przed rewanżem jest lepsza, czy gorsza. Z jednej strony w 2022 roku musieliśmy odrabiać jednobramkową stratę, a obecnie żadnych strat Real Madryt nie ma. Z drugiej zaś rewanż podopieczni Ancelottiego rozgrywali u siebie, a teraz trzeba będzie wygrać na Etihad. Albo zremisować i liczyć na pozytywne rozstrzygnięcie poprzez konkurs rzutów karnych.
Jak trafnie zauważył Goldschmidt, jak do tej pory nigdy na stadionie Manchesteru City nasz zespół nie wygrał. W 2016 roku w rywalizacji pomiędzy tymi dwiema ekipami rozgrywanej na Etihad padł bezbramkowy remis, w 2020 roku przegraliśmy 1-2 tracąc gole po dwóch fatalnych błędach Varane'a, z kolei w zeszłym roku w Manchesterze też przegraliśmy jedną bramką, tyle że 3-4.
Etihad z całą pewnością można nazwać twierdzą City i nie będzie w tym cienia przesady. W sezonie bieżącym (a przecież to już jego końcowa faza) tylko jednemu zespołowi udało się wyjechać stamtąd ze zwycięstwem. Po pierwsze stało się to w ostatniej kolejce przed wyjazdem na Mundial, gdy wielu piłkarzy było już myślami na Mistrzostwach Świata, po drugie zwycięski dla Brentfordu gol padł w 8. minucie doliczonego czasu gry. Poza tym przypadkiem jedynie Evertonowi udało się tam wywalczyć punkcik, a cała reszta z reguły dostaje od podopiecznych Guardioli srogie bęcki. Podobna sytuacja ma miejsce w Lidze Mistrzów, gdzie 0-3 oberwał nawet Bayern, który swoją drogą też mecz u siebie w tym dwumeczu zremisował z mistrzami Anglii 1-1.
Niektórzy dziennikarze mówią wprost, że rewanż można traktować jako nieformalny finał Ligi Mistrzów, biorąc pod uwagę to, że drużyna, która z tej pary awansuje, będzie niekwestionowanym faworytem w czerwcowej potyczce finałowej, a przy całym szacunku dla Interu czy Milanu daleko tym zespołom do poziomu Realu Madryt i Obywateli.
Nie ma co pisać więcej, tego meczu nie trzeba pompować, zapewne na kilka godzin przed spotkaniem i w jego trakcie będziemy się mocno stresować, jest to niewątpliwie mecz o uratowanie sezonu. Puchar Króla oczywiście cieszy, ale ligę przegraliśmy w dość żenującym stylu, więc jeśli Ligi Mistrzów też nie wygramy, to - nie ukrywajmy - czuć będziemy niedosyt. W środę czeka nas więc mecz o wszystko.
Arbitrem głównym będzie Szymon Marciniak, któremu za liniami bocznymi poasystują Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz, z kolei zadania czwartego sędziego wykona István Kovács z Rumunii.
Sędzią VAR będzie Tomasz Kwiatkowski, a jego asystentem Bartosz Frankowski.
Transmisja w TVP 1 i w Polsat Sport Premium 1.
Manchester City - Real Madryt: mecz rewanżowy 1/2 finału Ligi Mistrzów 2022/2023, środa, 17 maja 2023, godzina 21:00, Etihad.
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).