
Grafika: Laliga.com
Zadanie na pierwszą połowę tygodnia wykonane, rewanż z Liverpoolem okazał się formalnością, pierwsze ze starć ćwierćfinałowych dopiero za cztery tygodnie, a do tego czasu wracamy do rozgrywek krajowych. W najbliższą niedzielę odbędzie się trzeci i jednocześnie przedostatni Klasyk w tym sezonie - przed nami bowiem jeszcze kwietniowy rewanż półfinału Pucharu Króla.
Czasy, w których ogrywaliśmy Barcelonę, niestety minęły - od marca 2019 do 2022 cieszyliśmy się trzema latami bez porażki w Klasyku, z czego większość spotkań w tym okresie wygraliśmy, większość pod wodzą Zinédine'a Zidane'a. Niestety rok temu ta passa została przerwana i to w dość dotkliwy sposób, gdyż Real przegrał mecz domowy z Barceloną w fatalnym stylu aż 0:4. Mimo wszystko na koniec sezonów to my świętowaliśmy doblete, a podopieczni Xaviego mogli potraktować tamtą rywalizację jedynie jako osłodę gorzkiego dla nich sezonu.
Początek tego sezonu był udany, Real prowadził w lidze, a październikowy Klasyk wygrał 3-1, choć nie było to zwycięstwo bezproblemowe, jak mógłby sugerować rezultat - trochę się w tym spotkaniu nadenerwowaliśmy, szczególnie w drugiej połowie. Niestety już przed Mistrzostwami Świata spadliśmy na drugie miejsce w tabeli, a Barcelona punktowała niemalże idealnie, czyni tak zresztą do tej pory. O Klasyku w Pucharze Króla już wspomniałem, pomimo że to nasza drużyna uznawana była za faworyta tamtego pojedynku, to zagraliśmy bardzo kiepsko (choć Carlo Ancelotti jest innego zdania) i przegraliśmy 0-1. No cóż, na pewno nie możemy czuć się tak pewnie przed rywalizacją z Barceloną, jak chociażby 2 lata temu.
Sytuacja w tabeli jest jaka jest, to nasi są pod presją i jeśli naprawdę wierzą jeszcze w możliwość obrony mistrzostwa Hiszpanii sprzed roku, to muszą niedzielny Klasyk wygrać. Porażka, a nawet remis, nic nam nie dadzą, zakładając że Blaugrana będzie radzić sobie z innymi przeciwnikami tak jak dotychczas.
O dziwo gra na Camp Nou jakoś nas nie przeraża i czasem odnosimy wrażenie, że naszej drużynie rywalizuje się z Barceloną nawet łatwiej tam niż u siebie. Tak naprawdę od 2015 roku przegraliśmy tam tylko dwa razy, właśnie w pierwszym etapie Ancelottiego 1-2, a drugą porażką była manita w plecy w trakcie krótkiego epizodu Julena Lopeteguiego na ławce trenerskiej Realu. Poza tym zawsze albo wygrywaliśmy, albo co najmniej remisowaliśmy.
Wiele osób zarzuca Ancelottiemu, że Klasyki rozgrywamy wyjątkowo bojaźliwie. Zobaczymy, jak będzie w tę niedzielę. Niby wiadomo, że w tym sezonie priorytetem dla Realu Madryt jest już chyba Liga Mistrzów, ale wiadomo - mecz przeciwko Barcelonie, to zawsze mecz przeciwko Barcelonie. Trudno powiedzieć, jakiego rozstrzygnięcia można się spodziewać.
Na arbitra głównego niedzielnej rywalizacji wyznaczony został Ricardo de Burgos Bengoechea, któremu za liniami bocznymi poasystują Roberto Díaz Pérez del Palomar i Jon Núñez Fernández, z kolei zadania czwartego sędziego wykona José Alberto Pardeiro Puente.
Sędzią VAR będzie César Soto Grado, a jego pomocnikiem Diego Barbero Sevilla.
Transmisja w Eleven Sports 1, CANAL+ Sport i w CANAL+ 4K Ultra HD.
FC Barcelona - Real Madryt: 26. kolejka LaLiga 2022/2023, niedziela, 19 marca 2023, godzina 21:00, Camp Nou.
Sędzia: Ricardo de Burgos Bengoechea.