
Grafika: Google
Mecz z Realem Sociedad odbębniliśmy grając na pół gwizdka, najprawdopodobniej tuż przed północą Atlético wyprzedzi nas w tabeli, ale widząc zaangażowanie zespołu w ostatnich meczach było to do przewidzenia. Na półtora tygodnia zapominamy o uciążliwych i nieprzyjemnych obowiązkach, a zajmujemy się tym, co naprawdę nas w tym sezonie interesuje.
W ten weekend, a dokładniej w nocy z soboty na niedzielę poznamy zdobywcę tegorocznego Pucharu Króla. Mimo że nie są wcale ulubione rozgrywki Realu Madryt, który zwykł traktować je również trochę olewczo i po macoszemu, to w tym sezonie odnieśliśmy w nich sukces. Teraz pozostaje „tylko” postawić kropkę nad i, już tylko jedno zwycięstwo dzieli nas od tego, by za kilka dni Karim Benzema wzniósł w górę to trofeum.
Należy przypomnieć, że w półfinałach, oprócz sobotnich finalistów znalazły się dwa kluby, które jak najbardziej za specjalistów od Copa del Rey uznać można, czyli Barcelona i Athletic. Zapewne gdyby zapytać pod koniec lutego ekspertów od hiszpańskiej piłki, na kogo stawiają w 1/2 finału, to zdecydowana większość wskazałaby właśnie na Katalończyków i Basków. Piłka jednak nie po raz pierwszy zrobiła wszystkich w konia i awans wywalczyły Real oraz Osasuna.
Droga podopiecznych Jagoby Arrasatego do finału też nie była usłana różami i musieli oni radzić sobie z silnymi rywalami. Wprawdzie w pierwszych rundach trafili im się słabeusze (jak zresztą większości ekip z pierwszej ligi) w postaci Fuentes i Arnedo, to od 1/8 finału zaczynając w każdej rundzie to rywale Osasuny byli faworytami. Najpierw podopieczni Arrasatego wyeliminowali Betis na ich stadionie, do czego potrzebny był konkurs rzutów karnych, gdyż po dogrywce był remis 2-2. W ćwierćfinale trafiła im się druga drużyna z Sewilli. Po 90 minutach był remis 1-1, ale w dogrywce to Osasuna (a konkretniej Abde) strzeliła zwycięskiego gola w dziewiątej z dodatkowych trzydziestu minut. W 1/2 finału zwyciężyła Athletic w dwumeczu. Mimo iż podopieczni Ernesto Valverde wyrównali jego stan i w dogrywce również to oni mieli optyczną przewagę, to gracze Arrasatego w 116. minucie przeprowadzili akcję, która zakończyła się strzałem Pabla Ibáñeza, którego nie zdołał obronić Agirrezabala. I w ten właśnie sposób spełniły się marzenia fanów ekipy z El Sadar.
Nasza drużyna na awans do finału również musiała ciężko sobie zapracować. Naszym pierwszym rywalem był CP Cacereño, który pokonaliśmy 1-0. Było to zwycięstwo trochę wymęczone, a po meczu Carlo Ancelotti żalił się na stan murawy, zrzucając właśnie na ten czynnik winę za to, że było tak trudno pokonać drużynę z niższych lig. Potem Real musiał pokonać w Villarrealu i po słabej pierwszej połowie zanosiło się, że już na etapie 1/8 finału się z tymi rozgrywkami pożegnamy. Na drugą połowę drużyna wyszła jednak kompletnie odmieniona, udało się stłamsić gospodarzy i przeprowadzić remontadę i to bez dogrywki. W ciągu 41 minut gole zdobywali kolejno Vinícius Júnior, Éder Militão i Dani Ceballos. W ćwierćfinale musieliśmy poradzić sobie w derbach i tamten mecz również rozpoczął się źle, bo już w 19. minucie Atlético wyszło na prowadzenie po golu Álvaro Moraty. Dopiero w 79. minucie wyrównał Rodrygo, potrzebna była dogrywka, w której najpierw z boiska wyleciał Stefan Savić. Grę w przewadze udało się wykorzystać, w 103. minucie meczu trafił Benzema, a kropkę nad i postawił Vinícius w doliczonym czasie dogrywki. Półfinał wszyscy pamiętamy - w pierwszym meczu u siebie Real przegrał z Barceloną po bardzo słabej grze 0-1, ale w rewanżu zmiażdżył pewnie kroczących po mistrzostwo kraju podopiecznych Xaviego, gromiąc ich 4-0.
Nie mydlmy nikomu oczu - dla Realu Madryt celem numer 1 jest w tym sezonie Liga Mistrzów. Do batalii o nią wrócimy za sześć dni. Ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że losy finału Pucharu Króla są nam obojętne. Co to, to na pewno nie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę naszą drogę do tego finału, ewentualny triumf będzie miał wykwintny smak. To samo może powiedzieć nasz rywal.
Po raz ostatni cieszyliśmy się z tego trofeum 9 lat temu, zatem chyba już najwyższy czas, by kolejne trafiło do klubowej gabloty. Nasza drużyna będzie niekwestionowanym faworytem tego meczu, ale piłka wielokrotnie już pokazywała, że potrafi płatać figle i ma w nosie logikę. Miejmy nadzieję, że niespodzianki w tegorocznej edycji Copa del Rey wyczerpały się do półfinałów, a w meczu decydującym wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Rozpoczynamy odliczanie - pozostało 80 godzin!
Sędzią głównym meczu finałowego Pucharu Króla będzie José María Sánchez Martínez, któremu za liniami bocznymi poasystują Raúl Cabañero Martínez i José Enrique Naranjo Pérez, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Juan Martínez Munuera.
Na arbitra VAR wyznaczony został Santiago Jaime Latre, któremu pomagać będzie Diego Barbero Sevilla.
Transmisja meczu w TVP 1.
Real Madryt - CA Osasuna: finał Pucharu Króla 2022/2023, sobota, 6 maja 2023, godzina 22:00, La Cartuja.
Sędzia: José María Sánchez Martínez.