Valencia CF - Real Madryt [1-2]
: czw wrz 16, 2021 11:31 am

Grafika: Laliga.com
Pięć oficjalnych meczów, cztery zwycięstwa i jeden remis - chyba tylko najwięksi optymiści w gronie madridistas spodziewali się podobnego początku drugiego etapu Ancelottiego w naszym klubie. Real Madryt lideruje w wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii, a także wygrał potencjalnie najtrudniejszy mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów, pokonując w Mediolanie podopiecznych Simone Inzaghiego 1-0. I cóż z tego, że czasami można przyczepić się do ładu taktycznego prezentowanego przez zespół, skoro nie dość, że punktowo wszystko się zgadza, to jeszcze dzięki owemu nieporządkowi mecze naszej drużyny są bardzo emocjonujące i atrakcyjne dla oka. Jeśli będzie tak nadal, to narzekać nie będziemy.
W tę niedzielę wicemistrzowie Hiszpanii wybiorą się do miasta, w którym zaliczyli dotychczas jedyne potknięcie w sezonie bieżącym. Czeka nas wyjazd do Walencji, ale nie na mecz z Levante, tylko z ich słynniejszym rywalem zza miedzy. W ostatnim meczu II dekady września Real Madryt spróbuje wywalczyć kolejne 3 punkty na terenie dla siebie bardzo niewygodnym.
Ciekawych gier w piątej kolejce LaLiga będzie pod dostatkiem, ale mecz wyjazdowy przeciwko Valencii na Mestalli zapowiada się jako największy hit. Są na to rzeczowe argumenty, gdyż Valencia również zaliczyła bardzo dobre wejście w sezon bieżący i po 4 kolejkach zajmuje drugie miejsce w lidze. Czeka nas więc pojedynek wicelidera z liderem. Zwycięzca tego meczu po 5 kolejkach będzie na pierwszym miejscu, gdyż nawet zakładając wygraną Atlético, to raczej wątpliwe, by podopieczni Simeone swojego najbliższego przeciwnika rozgromili. Nie zagrają z byle kim - ich rywalem będzie Athletic, a w dodatku na pewno odczuwać będą jeszcze trudy środowej potyczki z FC Porto, która spacerkiem dla nich bynajmniej nie była. Aktualni mistrzowie Hiszpanii mogą zasiąść w niedzielę o 23:00 na fotelu lidera tylko i wyłącznie wtedy, jeśli na Mestalli padnie remis, a oni swój mecz wygrają.
Trzeba przyznać, że mecze z Valencią dla Realu Madryt do najprzyjemniejszych nie należą. To dla naszych wybitnie trudny teren i różne dziwne rzeczy dzieją się, gdy tam się pojawiają. Przykładem niech będzie rywalizacja z jesieni ubiegłego roku, kiedy to mimo objęcia prowadzenia przegraliśmy aż 1-4 i to w dodatku w rzadko spotykanych okolicznościach - za sprawą aż trzech rzutów karnych podyktowanych dla gospodarzy przez sędziego tamtego spotkania. Jedyną meczem na Mestalli, który bardzo miło wspominamy, to wyjazd ze stycznia 2018, kiedy to w pamiętnym sezonie Decimotercery nasz zespół wygrał tam 4-1. Możemy mieć również sentyment do gry ze stycznia 2016 roku, kiedy to strata kolejnych 2 punktów po remisie 2-2 poskutkowała zwolnieniem ze stanowiska trenera Rafaela Beníteza i jednocześnie zatrudnieniem Zinédine'a Zidane'a, za czasów którego wielu z nas przeżyło swoje najpiękniejsze kibicowskie chwile.
Dobrych wspomnień z Mestalli nie ma Carlo Ancelotti. Wszyscy zapewne pamiętamy świetny okres gry od października do grudnia 2014 roku, kiedy to Real Madryt wygrywał niemal seryjnie i nikt nie potrafił znaleźć sposobu na zatrzymanie naszego zespołu. Sposób ów znalazła właśnie Valencia, która w pierwszym meczu 2015 roku pokonała naszych 2-1 i od tego spotkania zaczęło się wszystko co złe dla nas w tamtym sezonie. Po rozbudzonych apetytach w końcówce 2014 roku na koniec sezonu musieliśmy objąć się smakiem, nie zgarniając ani jednego z trzech podstawowych trofeów - ligę przegrywając z Barceloną, z Pucharu Króla będąc wyeliminowanym przez Atlético, a z kolei z Ligi Mistrzów przez Juventus.
Valencia jest przez wielu z nas traktowana jako czarna bestia Realu, ponieważ nawet gdy Nietoperze są w dużym kryzysie, to jakoś znajdują sposób, by napsuć nam krwi. Tym bardziej mamy podstawy ku temu, by obawiać się niedzielnego meczu, gdyż akurat teraz forma Valencii jest bardzo wysoka. Klub zdecydował się na zatrudnienie Bordalása, który swoją markę wyrobił wykonując świetną pracę w Getafe CF, awansując z tym klubem do Ligi Europy, a także do półfinału Pucharu Króla z 2019 roku. Za jego czasów zaogniła się antypatia pomiędzy Getafe i Valencią, a Bordalás bardzo mocno się do tego przyczynił. Los, jak to często w życiu bywa, zadrwił sobie do tego stopnia, że trener ten zmienił Getafe właśnie na Valencię i poprzez osiągnięcie zadowalających rezultatów spróbuje sprawić, żeby kibice VCF również go polubili, a po latach miło wspominali. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.
Na pewno nie będzie to łatwy mecz dla naszego zespołu. Valencia pod wodzą Bordalása udowodniła już w tym sezonie, że potrafi radzić sobie z trudnościami napotykanymi podczas swoich gier i skutecznie je pokonywać. Czerwona kartka w pierwszej minucie? Nie ma problemu, jakoś wygramy. Kiepskie wejście w mecz i strata gola w pierwszym kwadransie? No to kiełbasy do góry i golimy frajerów! Właśnie takiego podejścia trenerskiego Valencia potrzebowała.
Mecze z udziałem Realu Madryt w tym sezonie nie zawodziły. Bez krzty zarozumiałości można powiedzieć, że jesteśmy póki co najatrakcyjniejszym zespołem w lidze pod względem gry i są na to dowody choćby w postaci bilansu bramkowego naszego zespołu. Mamy nadzieję, że niedzielny hit nas nie zawiedzie, przede wszystkim interesują nas to, by móc sobie w niedzielę pod koniec dnia dopisać 3 punkty. Czy poradzimy sobie z naszą czarną bestią na jej terenie?
Sędzią głównym niedzielnej rywalizacji Valencii z Realem Madryt będzie Pablo González Fuertes. Za liniami bocznymi poasystują mu Alfredo Rodríguez Moreno i Israel Bárcena Rodríguez, a zadania czwartego sędziego wypełni Rubén Ruipérez Marín.
Na arbitra VAR wyznaczony został Ignacio Iglesias Villanueva, a na jego pomocnika Jorge Figueroa Vázquez.
Transmisja w Eleven Sports 1.
Valencia CF - Real Madryt: 5. kolejka LaLiga 2021/2022, niedziela, 19 września 2021, godzina 21:00, Mestalla.
Sędzia: Pablo González Fuertes.