eltacondedios pisze: ↑pn maja 12, 2025 3:49 pm
@IVAN_ZAMORANO @minusek Jakkolwiek to zabrzmi, to ja uważam, że mamy lepszą kadrę od nich, tylko od lat nie możemy tego przełożyć na mecze z nimi. Jakiś wpierdol co najmniej trzema bramkami robi się już cosezonową tradycją z dwoma wyjątkami gdzie taki wynik poszedł w drugą stronę, a i tak był niedosyt. Z tym czuciem się gorszym mam na myśli jeden sezon, w którym ładują nam na luzie prawie za każdym razem po 4-5 goli i to na różne sposoby, albo prowadząc 5-0, albo odrabiając 0-2, odrabiając w końcówkach, nie robi im to różnicy. Bramki po wylewach były, ale w obie strony. Nawet wczoraj mimo prowadzenia 2-0 grając obroną z Martinem i asem Erikiem Garcią zdołali się podnieść z trzema asystami śmiesznego rekina.
Guardiolowe klepanko zawsze mnie nudziło i nie miało takiej regularności bramkowej, teraz w tych wszystkich czterech meczach Real miał łącznie zaledwie kilkadziesiąt dobrych minut, które finalnie i tak poszły na marne, natomiast gdy Barcelona podkręcała tempo, Real totalnie nie wiedział co się dzieje i kończyło się 3-4 golami w ciągu kilkunastu minut, a trzeba jeszcze doliczyć kilka parad Thibo i ogólny obraz gry, który długimi fragmentami wyglądał jak odtworzenie rewanżu na Etihad z 2023 roku. Nie wiem, dla mnie to było jak nasze starcia z czasów Mourinho z jakimiś średniakami - jeśli rywale chwilę się wybawili, to potem przejeżdżał walec i wrzucał 4-5 goli, tylko tym razem to nie my byliśmy walcem.
Zgadzam się z Tobą, że mamy lepszą kadrę o nich. Tak, wiem, z perspektywy całego sezonu, nawet w oczach kibiców Realu Madryt, brzmi to jak herezja, bo "popełniono zaniedbania" i "czeka nas rewolucja", bo inaczej nadchodzą suche lata.
Ich sezon jest przykładem, jak wielką rolę odgrywa postać trenera. Przecież Xavi dysponował niemalże taką samą kadrą. Ale to Flick zmienił mentalność tej drużyny, a także etykę pracy. Dzięki temu Pedri przestał się łamać i stał się najlepszym rozgrywającym świata, Yamal, co naturalne, zrobił krok do przodu, Raphinha wszedł na poziom, na który chyba sam nie wierzył, że jest w stanie wejść, Lewandowski jest, jaki jest, ale swoje dołożył, Kounde w tym sezonie to topka prawych obrońców, defensywna kotwica (jak u nas Mendy), a do tego szerszy pakiet w ofensywie (oraz przetłumaczenie mu, że jest prawym obrońcą, a nie środkowym), rozwinięcie Balde, wyciągnięcie Casado. No i na koniec - Inigo Martinez, który stał się liderem defensywy, mimo, iż w momencie transferu był traktowany jako backup.
Można to rozkładać na czynniki pierwsze. Koniec końców wszystko i tak będzie sprowadzać się do postaci trenera, który jest u nich MVP sezonu. To od niego się wszystko zaczęło i na nim kończą się wszystkie dyskusje. To, co napisałem wyżej - w skrócie - zmienił mentalność, poprawił przygotowanie fizyczne (pomijam wątpliwości z tym związane), do tego jest w nich głód, bo w ostatnich latach niewiele wygrali, a Liga Mistrzów to w ogóle pasmo niepowodzeń. To + sam fakt, że na mecze z nami wychodzą jak na wojnę i zwycięstwo w Klasyku jest traktowane na równi z trofeum = czterokrotne lanie.
Dlatego, aby tego uniknąć w przyszłości - i, być może - odpłacić się w końcu manitą, potrzebujemy ludzi "stąd" - takich Asenciów, Carrerasów, Huijsenów (to podobno wielki Madridista), Nico Pazów, Joanów Martinezów.
A my? Cóż, jesteśmy najbardziej eksploatowaną drużyną na świecie w ciągu ostatnich 4 czy 5 lat. Coroczne dochodzenie do dalekich etapów Ligi Mistrzów przyniosło swoją cenę w tym roku. Do tego turnieje międzynarodowe i w zasadzie brak okresu przygotowawczego dla najważniejszych graczy. To, ogromny problem z kontuzjami, odejście Kroosa, nastąpienie końca cyklu Ancelottiego w klubie, niewypracowanie docelowego ustawienia tak naprawdę przez cały sezon, brak balansu w związku z posiadaniem ofensywnej czwórki, brak porozumienia w grze na linii Vinicius - Mbappe i nasycenie, brak tego głodu, który ma Barcelona. Możemy próbować się oszukiwać, ale nie da się utrzymywać tej samej motywacji i "gonienia króliczka" przez cały czas.
Dlatego, jak już kiedyś wspominałem, ja po czasie jestem w stanie docenić takie wpierdole, jak ten od City, bo ponownie wzniecają we mnie głód i ten kibicowski ogień. I mam nadzieję, że piłkarze po tym sezonie czują to samo.
A co do drużyny Guardioli - cóż, Barcelona Flicka gra niezwykle efektownie i nie da się ucieć od tego, że dzięki nim można ponownie zakochać się w piłce (I mean - neutralni kibice, dzieci zaczynające interesować się tym sportem - wiadomo, jaki ja mam osobisty stosunek do tego klubu.

). Grają w rytm rock'n'rolla i ich mecze są niezwykle emocjonujące. ALE - nie mają tego, co miał zespół Pepa - oni bronili w sposób niesamowity. I robili to z piłką przy nodze. Przecież to nie tak, że my w tamtym czasie byliśmy jacyś mega chujowi (mówię o latach 2009-2012), mieliśmy mega siłę ofensywną (co potwierdziliśmy w sezonie 11/12), z potworem Cristiano, a i tak w meczach z nimi dało się odczuć, że mają kontrolę nad meczem i to, czy skończymy mecz z pozytywnym rezultatem zależało, czy wykorzystamy te swoje 2-3 niezłe okazje.
Jak mówisz - Guardiolowe klepanko nie miało takiej regularności w strzelaniu, ale to też wynikało z tego, że my stawialiśmy zasieki i wychodziliśmy defensywnie, będąc bardzo skonsolidowani. Nie mam pretensji o to do Mourinho, stosowaliśmy po prostu wszelkie środki, by wygrać. A jak wyszliśmy pograć sobie w piłkę to przyjęliśmy na Camp Nou piątkę. Mając przez cały mecz pół sytuacji (inna sprawa, że był to ewidentny karny, pozdro Iturralde).
Co mamy dziś? Wychodzimy w niedzielę z obroną Fran - Asencio - Tchouameni - Lucas. Cytując klasyka: "co to jest? Co to kurwa ma być?" - Fran, który może być co najwyżej backupem na pozycji lewego obrońcy (choć ten sezon go imo obnażył pod tym względem), chłopak, który jeszcze pół roku temu był w Castilli, środkowy pomocnik i Lucas, będacy po drugiej stronie rzeki.
W innych meczach stan tej obrony był lepszy? Pewnie tak, ale odrobinę. Na każdy z Klasyków wyszliśmy Lucasem, Mendy zaliczył POTĘŻNY regres względem zeszłego sezonu, a w Superpucharze na ŚO wyszedł jeszcze Tchouameni, będący wówczas w kryzysie. No i dochodzi kwestia obrony drużynowej - wystarczy sobie przypomnieć jak to wyglądało w Klasyku przy 0-4 na Bernabeu oraz we wspomnianym Superpucharze.
Styl Flicka jest bezkompromisowy. Niezależnie od tego, kogo mają naprzeciwko - zawsze wychodzą tak samo. Przez cały sezon dziwiłem się, że nikt ich za to nie ukarał, ale to wynikało z potężnej siły ofensywnej. Skoro potrafili wsadzić 6 bramek w dwumeczu tak świetnej, tak zorganizowanej pod względem gry defensywnej drużynie, jaką jest Inter, to o czymś to świadczy.
Ich problemem jest to, iż my naprawdę mamy kadrę i argumenty... by w tych Klasykach zadawać bolesne ciosy. Poniekąd udowodniliśmy to w niedzielę.
Potrzebujemy lepszej organizacji, przede wszystkim w defensywie oraz połączenia obrony z środkowymi pomocnikami (Toni wróć, błagam). Wierzę, że przyjście Huijsena oraz Trenta rozwiąże wiele naszych problemów. Mam również nadzieję, iż Xabi poukłada to w taki sposób, by Jude, Ceballos, Arda, a może przyszły transfer - kogokolwiek tam wymyśli - będzie wsparciem dla obrońców przy wyprowadzeniu. Jeśli zaczniemy omijać ich pierwszą linię pressingu, a podania nie będą kierowane za plecy i nie będziemy za każdym razem tracić piłki na 25 metrze od własnej bramki (ile tego, kurwa, było w niedzielę?) to naprawdę życzę im powodzenia.
I ostatnia kwestia - Barcelona jest teraz na szczycie, fajnie, świętują, cieszą się i z optymizmem patrzą w przyszłość. Ale to, o czym napisałem wyżej - w tym sezonie naprawdę wiele im zagrało. Czy Raphinha powtórzy taki sezon, jak obecny? Ile da im za rok 37-letni Lewandowski? Co z Inigo, liderem defensywy, notującym najlepszy (?) sezon w karierze? Patrząc na jego wiek oraz styl gry - mam wątpliwości czy za rok nie będzie on problemem. Do tego nie wiemy jak odczują tegoroczną eksploatację fizyczną, zwłaszcza młodych graczy oraz tych, którzy mają historię urazów za sobą. Jak pokazuje historia - cykle Flicka nie trwają zbyt długo. Dlatego na ich miejscu - niesamowicie bolałoby mnie to odpadnięcie z Interem, bo to było idealne okienko, by przełamać się w Lidze Mistrzów i sięgnąć po tryplet. Czy znajdą się w tym miejscu za rok o tej samej porze? Mam co do tego ogromne wątpliwości.
A mnie, już na koniec, bolą przedłużenia kontraktów na podstawie kolejnych nielegalnych dźwigni. To stworzyłoby im dodatkowy problem. Ale żyjemy w takiej rzeczywistości, w jakiej żyjemy.