Re: Superliga - morderstwo na futbolu czy jedyny ratunek?
: czw cze 24, 2021 10:02 am
Odnośnie Lehmana może bym się zgodził, ale w kontrze mogę dać, że AIG było jednak zbyt duże by upaść
Forum Realu Madryt - dla sympatyków Królewskich i nie tylko.
https://www.madridistas.pl/
Według el mundo odnośnie pierwszych ustaleń kredytowych:A przy okazji - jak wygląda kwestia oprocentowania kredytu na stadion, jaki wziął Real? Czy to jest stałe oprocentowanie czy zmienne i jak np. FED/EBC/BoE podniosą stopy procentowe, to oprocentowanie tego kredytu też pójdzie w górę? Ktoś wie?
Nie widzę nigdzie newsów poza tvp które informuje o stałej stopie.Operację rozłożono na 30 lat ze stałym rocznym oprocentowaniem poniżej 2,5% oraz bez konieczności spłacenia ni jednego euro przed 2023 rokiem. Od tego momentu do 2050 roku rocznie klub będzie musiał znaleźć z tego tytułu 29 milionów euro. W sumie ostatecznie kredyt związany z przebudową po zsumowaniu odsetek wyniesie klub około 812 milionów euro.
Na razie do tego bardzo daleko, skoro Goldman daje im pół miliarda euro kredytu. Trochę niepokojące jest tylko, że Laporta stwierdził, iż ten kredyt da Barcelonie możliwość spokojnego funkcjonowania przez najbliższe dwa lata (!). Natomiast gdyby faktycznie było bardzo źle, to mogą po prostu nie zdążyć znaleźć lub wprowadzić inwestora. Potrzebne byłoby pewnie walne zgromadzenie, głosowanie socios itp., itd. Ale na razie nie ma co gdybać.Ależ oczywiście, że Barcelony nikt nie uratuje tak jak instytucje finansowe. Podejrzewam, że w ich przypadku ostateczność to oddanie klubu z rąk socios na rzecz kogoś, kto pokryłby część długów. Ale do tego i tak daleko.
Bez znaczenia. Tu Boris rozdaje karty. Bez jego zgody (lub jego następcy) żaden angielski klub nie zagra w superlidze lub szybko tego pożałuje. UK nie jest w Unii, W PL decyduje 14/20 klubów. Wyrzucenie z Premier League, a nawet nacjonalizacja klubu, jakkolwiek absurdalnie brzmi, jest możliwa (oczywiście widzę to jako absolutną ostateczność). Myślę, że fani Manchesteru United by się nawet ucieszyli z tego ostatniego, bo pozbyliby się Glazerów. Podobnie z Arsenalem. xDPS. Według NYT Superliga wystąpiła do TSUE w celu anulowania "cyrografu" podpisanego przez 9 klubów z UEFA.
Nie no od takich faili to by się żadna kancelaria prawna będąca przy umowie nie wywinęła z linczu Nikt nie jest omnibusem, ale czyta to z 30 osób przed podpisaniem.Niby tak, ale bo to jeden fail zrobili teoretycznie wielcy decydenci?
W Hiszpanii i we Włoszech też? Laporta oficjalnie mówi że parę klubów żałuje podpisania ugody z UEFA. Atleti, Inter i Milan mogą się zreflektować. Sama Superliga może wciągnąć do struktur kluby niemieckie, francuskie, portugalskie, holenderskie. Mówienie że to bez znaczenia i patrzenie na całą piłkarską Europę z perspektywy klubów angielskich jest nieracjonalne.Bez znaczenia. Tu Boris rozdaje karty.
Przed takim myśleniem właśnie przestrzegam, bo to jest wyobrażenie zwykłych ludzi, a realia wyglądają trochę inaczej w wielkich firmach.Nie no od takich faili to by się żadna kancelaria prawna będąca przy umowie nie wywinęła z linczu Nikt nie jest omnibusem, ale czyta to z 30 osób przed podpisaniem.
I tu kontynuując, błędy w stylu CDO/CDS/MBS się zdarzają, bo tu gra chciwość, ale stała stopa to pierwsza rzecz o którą się pyta przy takich kwotach, szczególnie, że Perez raczej wie na czym polega kredyt, ale fakt, nie można ulegać iluzji, że oni nie popełniają podstawowych błędów (przypominam Cherysheva i Cadiz ku przestrodze ). Tu dla własnego spokoju wolę nie myśleć, że jest inaczejAlternative pisze: ↑czw cze 24, 2021 2:16 pm Niby tak, ale bo to jeden fail zrobili teoretycznie wielcy decydenci? Już nie ulegajmy tej iluzji, że jak ktoś jest miliarderem, zarządza wielką firmą, to nie popełnia błędów (czasami szkolnych).
Tu nie wiem, jak jest dlatego zapytałem. W USA i UK kredyty hipoteczne mają stałe oprocentowanie, ale nie wiem jak jest w Hiszpanii. Poza tym, zapewne to nie jest typowy kredyt hipoteczny, gdzie zabezpieczeniem jest hipoteka i najzwyczajniej nie wiem jak to działa ani co zostało zapisane w umowie na finansowanie.
Oczywiście, że tak! Cały mechanizm QE polega de facto na transferze bogactwa ze społeczeństwa do garstki uprzywilejowanych, a efektami ubocznymi są m.in. ekstra pieniądze w piłce, proces postarzania produktów czy bitcoin w cenie mieszkania.Chociaż uważam, że kryzys 07-09 i późniejsze luzowanie ilościowe, czyli de facto uruchomienie drukarek spowodowały ogromny napływ pieniądza, który trafiał głównie do najbogatszych i poprzez to również do piłki nożnej, gdzie właśnie od tego czasu w piłce zaczęły się pojawiać coraz większe, wręcz abstrakcyjne pieniądze. Myślę, że ten zalew spowodował, że dzisiaj w piłce mamy kwoty, jakie mamy.
Z jednej strony tak. Mówimy o podstawie i Perez raczej by się tu nie dał złapać w sidła jak polskie społeczeństwo.I tu kontynuując, błędy w stylu CDO/CDS/MBS się zdarzają, bo tu gra chciwość, ale stała stopa to pierwsza rzecz o którą się pyta przy takich kwotach, szczególnie, że Perez raczej wie na czym polega kredyt, ale fakt, nie można ulegać iluzji, że oni nie popełniają podstawowych błędów (przypominam Cherysheva i Cadiz ku przestrodze ). Tu dla własnego spokoju wolę nie myśleć, że jest inaczej
Ten temat to dla mnie jakaś abstrakcja."Szef jest za? Kurwa, ja chcę premię na koniec roku, nie zablokuję najbardziej dochodowego projektu, bo coś mi się wydaje!"
"Kurwa, wszyscy są za, a ja mam się wyłamać? No way!"
"Matti to klepnął? To też musimy poprzeć. Chuj, że na tym się nie zna, ale szefostwo go uwielbia, zniszczą nas."
"Mam swoją robotę, siedzę w pracy po 12 godzin, później jeszcze męczy mnie klient..."
Podpisanie umowy na kredyt inwestycyjny to chyba coś innego niż fakt, że dla całej machiny finansowej było korzystne chowanie gówna pod dywan przez lata zarabiając na tym ogromne pieniądze i przekupując wszystkie ośrodki kontroli (np. agencje ratingowe) aż do czasu gdy gówno wypłynęło zalewając wszystko dookoła.No i przykład z życia, znowu ten słynny 2008 rok.
Przecież decydenci wiedzieli.Cała Wall Street handluje sobie CDO jakby to były luksusowe Mercedesy i nikt nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić jak to działa, jaką to ma strukturę
Dla mnie abstrakcją jest Twoja wiara, że jak za coś wzięła się wielka i renomowana firma, to musi być to przemyślane i dopieszczone w każdym detalu.Ten temat to dla mnie jakaś abstrakcja.
Widzę, jak prawnicy pod wpływem zarządu boją się powiedzieć o swoich wątpliwościach, mimo że są od unikania ryzyk i za to biorą sowite siano. Widzę, jak zewnętrzne kancelarie które to konsultują też olewają swojego klienta, i przy tego typu wpadce praktycznie niszczą całą swoją reputacje. Nie mają czasu przeanalizować umowy za 800 baniek, bo mają inne sprawy, a no i gierki korporacyjne spowodowały, że ludzie od podatków nie chcą zabłysnąć i nie liczą kosztów zmiany stóp. Fajnie. Pięknie. Tak mogło być.
Z punktu widzenia tego banku, to może być dokładnie to samo. Jeżeli wcisnęli do tego kredytu jakiś specyficzny instrument, to dla nich będzie to korzystne, a dla klienta niekorzystne.Podpisanie umowy na kredyt inwestycyjny to chyba coś innego niż fakt, że dla całej machiny finansowej było korzystne chowanie gówna pod dywan przez lata zarabiając na tym ogromne pieniądze i przekupując wszystkie ośrodki kontroli (np. agencje ratingowe) aż do czasu gdy gówno wypłynęło zalewając wszystko dookoła.
Czy ja wiem? Goldman owszem, rozegrał to świetnie. DB w sumie też. Ale Merrill, który został przejęty? AIG, które prawie zniknęło z rynku, a ostatecznie zostało znacjonalizowane? Lehman, który z rynku zniknął? Goldman trzepał prawdziwy hajs, a AIG wystawiło dupę dostając jakieś ochłapy. Merrill został uratowany na ostatni gwizdek, Lehman padł. To nie wygląda jak zabawa, w której ma się wszystko pod kontrolą. To, że finalnie banksterka uruchomiła swoje długie macki i tak wykręciła kota ogonem, że większość z nich spadła na cztery łapy, a jeszcze sporo zarobili nie oznacza, że w momencie handlu CDO oni wszyscy wiedzieli co nadciąga.Przecież decydenci wiedzieli.
Zarobili krocie.
Nikt poważny za to nie odpowiedział.
Dostali bailout.
Udany zamach na pieniądze. Gdzie tu widzisz błąd po ich stronie? Rozegrali to pięknie. Do następnego razu. Że Lehman upadł? No i? Deutsche miał w 2015 roku 10 razy więcej w derywatach niż PKB Niemiec.
Jest bardzo niewiele podmiotów, które mogą sobie na to pozwolić. I klubów piłkarskich nie ma w tym gronie. Zresztą nawet te podmioty się tak nie zachowują celowo i świadomie - JP Morgan, czyli znowu jeden z największych banków inwestycyjnych zebrał 500 mld dolarów w gotówce i czeka na okazje. Sami przyznali, że siedzą na gotówce właśnie dlatego, że czekają na podwyżkę stóp procentowych i okazje inwestycyjne.Chyba łatwiej czerpać dziś zyski i zbankrutować gdy się dojdzie do granicy, niż teraz 50 lat zaciskać pasa, co nie?
Nie wiem czy w każdym, ale wiem że jeśli firma podpisuje kredyt w wysokości swoich rocznych przychodów, to jest to możliwie dobrze dopuszczone, a nasza rozmowa zaczęła się od stóp procentowych, a nie kruczków prawnych i analizy ryzyka pandemicznego. Więc Twój przykład z gierkami korporacyjnymi i innymi ważniejszymi zajęciami jest po prostu irracjonalny.Dla mnie abstrakcją jest Twoja wiara, że jak za coś wzięła się wielka i renomowana firma, to musi być to przemyślane i dopieszczone w każdym detalu.
Nie, dla nikogo 800 mln to nie są drobne, nawet biorąc pod uwagę, że jest to miesięczny zysk Apple, to gwarantuje Ci że powiesiliby za jaja kogoś, kto by nie dopilnował takiego miesięcznego zysku. Porównywanie całych giełd, gdzie kasa fruwa na lewo i prawo żeby wygenerować dla właściciela 0,3% dziennie to też jest trochę inny przypadek. Tam prawnicy pilnują by Spółki Akcyjne spełniały kryteria, nie siedzą mi na koncie w XTB.Umowa na 800 mln euro na 30 lat to tak naprawdę drobne.
Nikt nie wcisnął "specyficznego instrumentu", który nie został przeanalizowany i zrozumiany. Nikt nie podpisze umowy na 800 baniek, nie rozumiejąc bazowych zapisów umowy.Jeżeli wcisnęli do tego kredytu jakiś specyficzny instrument, to dla nich będzie to korzystne, a dla klienta niekorzystne.
Zapytałem o podstawowe warunki tego kredytu ponieważ ich nie znałem. Ciąg dalszy to efekt stwierdzenia, że na pewno ktoś taki jak Perez nie pozwoliłby sobie na taki szkolny błąd. I jedynie Twoja wiara w nieomylność innych ludzi jest irracjonalna. Ja później używałem różnych argumentów, aby pokazać, że nie ma co ślepo wierzyć w czyjąś nieomylność tylko dlatego, że zajmuje jakieś stanowisko, jest bogaty lub ma jakiś tytuł.Para Siempre pisze:Nie wiem czy w każdym, ale wiem że jeśli firma podpisuje kredyt w wysokości swoich rocznych przychodów, to jest to możliwie dobrze dopuszczone, a nasza rozmowa zaczęła się od stóp procentowych, a nie kruczków prawnych i analizy ryzyka pandemicznego. Więc Twój przykład z gierkami korporacyjnymi i innymi ważniejszymi zajęciami jest po prostu irracjonalny.
Ale teraz mieszasz tematy. Umowa na finansowanie stadionu jest warta 800 milionów euro. Nie wartość usług kancelarii, która tę umowę będzie analizować. Poza tym dla nikogo ta umowa nie da 800 milionów euro zysku. Dla Realu to jest koszt. I ten koszt jest skumulowanym kosztem świadczenia poszczególnych usług/dostawy materiałów oraz zyskiem banku, wykonawcy prac modernizacyjnych czy producentów materiałów budowlanych. No i ewentualnych pośredników, urzędu miasta itp., itd.Para Siempre pisze:Nie, dla nikogo 800 mln to nie są drobne, nawet biorąc pod uwagę, że jest to miesięczny zysk Apple, to gwarantuje Ci że powiesiliby za jaja kogoś, kto by nie dopilnował takiego miesięcznego zysku.
Michael Lewis pisze:Do dziś pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego bank inwestycyjny z Wall Street płacił mi setki tysięcy dolarów za udzielanie porad dorosłym ludziom. Miałem dwadzieścia cztery lata, żadnego doświadczenia w typowaniu, kursy których akcji czy obligacji wzrosną, a których spadną, ani też nie interesowało mnie to zbytnio. Istotną funkcją Wall Street była alokacja kapitału: decydowanie, kto powinien go dostać, a kto nie. Wierzcie mi, naprawdę nie miałem zielonego pojęcia. Nie znałem się na rachunkowości, nie prowadziłem firmy, nigdy nie miałem nawet oszczędności,
To fragmenty książki "Wielki szort", Michael Lewis. Wall Street zamieniła się w nowotwór względem realnej gospodarki. Są tak oderwani od realnego świata, że mają wyjebane na miliardy, nie miliony. Ich interesują biliony. To jest liga w której teraz grają.Michael Lewis pisze:Spodziewałem się, że przyszli czytelnicy poczują się zbulwersowani faktem, iż dyrektor generalny Salomon Brothers, John Gutfreund, dostał w roku 1986 trzy miliony dolarów za wpakowanie firmy w kłopoty. Sądziłem, że rozdziawią usta ze zdumienia, czytając historię Howiego Rubina, tradera obligacji hipotecznych z Salomon, który wkrótce po przeniesieniu się do Merrill Lynch przysporzył firmie 250 milionów straty. Oczekiwałem, że będą wstrząśnięci, dowiadując się, że w dziejach Wall Street przytrafił się taki okres, gdy szefowie jej firm mieli, w najlepszym wypadku, jedynie bardzo mgliste pojęcie o skomplikowanych ryzykach podejmowanych przez traderów obligacji. Tak mniej więcej to sobie wyobrażałem; nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że przyszły czytelnik spojrzy na to wszystko, czy też na moje dziwne osobiste doświadczenie, i powie: „Jakie to urocze. Jakie niewinne”. Ani przez chwilę nie przypuszczałem, że pod względem finansowym lata 80. potrwają jeszcze ponad dwie dekady ani że różnica ilościowa między zarobkami na Wall Street a zarobkami zwykłego człowieka przejdzie w różnicę jakościową. Że trader obligacji będzie zarabiał 47 milionów rocznie i będzie czuł się oszukany. Że zrodzony na parkiecie Salomon Brothers rynek obligacji hipotecznych, które w tamtych czasach wydawały się całkiem pożytecznym wynalazkiem, spowoduje największą jak dotąd katastrofę gospodarczą o czysto finansowym podłożu. Że równo w dwadzieścia lat po tym, jak Howie Rubin zyskał złą sławę po skandalu ze stratą 250 milionów, inny trader obligacji hipotecznych o imieniu Howie, tym razem z Morgan Stanley, straci 9 miliardów na pojedynczej transakcji hipotecznej i pozostanie zasadniczo nieznany, i nikt poza garstką ludzi z Morgan Stanley nigdy się nie dowie, co zrobił ani dlaczego.
Chodziło mi o oddanie skali.Para Siempre pisze:Porównywanie całych giełd, gdzie kasa fruwa na lewo i prawo żeby wygenerować dla właściciela 0,3% dziennie to też jest trochę inny przypadek. Tam prawnicy pilnują by Spółki Akcyjne spełniały kryteria, nie siedzą mi na koncie w XTB.
Ale wiemy jaka kancelaria analizowała tę umowę, czy to jest jedynie domysł, że jakaś na pewno musiała analizować, na który nakładamy kolejny domysł, że to jest bardzo dobra kancelaria, na co nakładamy kolejny domysł, że zrobiła to najlepiej jak potrafi? Gdzie kończą się fakty, a zaczynają Twoje domysły? A ta sprawa jest głośna co najwyżej w świecie piłki, a i to raczej niecałym.Para Siempre pisze:Nie bez przyczyny kancelarie mają nazwiska założycieli w nazwie - i przy tak głośnej sprawie jak Real, kancelaria i jej dorobek budowany czasem przez dekady może się zwijać z rynku w przypadku błędu. Nawet Bartomeu, który koncertowo wszystko chrzanił miał rozpykane jak chować trupy w szafach i nie przekraczać limitów płac, itp. Kancelarie w takich przypadkach mylą się tyle razy co saperzy.
Ale skąd to wiesz? Ja spodziewam się, że umowa jest ok, ale pewności nie mam, nawet jej nie widziałem. Czy masz wiedzę, aby tak stwierdzić, czy są to jedynie Twoje przypuszczenia? Wiesz, mam podejście, że każdy ma pełną swobodę wyznania i może wierzyć w co chce, ale uprzedź proszę, że rozmawiamy o tym, w co wierzysz.Para Siempre pisze:Nikt nie wcisnął "specyficznego instrumentu", który nie został przeanalizowany i zrozumiany. Nikt nie podpisze umowy na 800 baniek, nie rozumiejąc bazowych zapisów umowy.
Pewnie zdajesz sobie sprawę, ale i tak przypomnę, że 3% raty nie oznacza, że oddajemy całą kwotę + 3% od tej kwoty. I tak będą zarobienialternative pisze:Co skalkulowali, że dali takie warunki lub na co pozwoli im umowa kredytowa, gdy EBC/FED podniesie stopy procentowe do np. 3%?
A to swoją inną drogą, że hedge takiego kredytu to też raczej normaalternative pisze:PS. Oczywiście mamy nadzieję, że dali takie warunki, bo już dawno znaleźli durni, którzy przejęli całe ryzyko za jakąś symboliczną opłatą i jest im wszystko jedno czy stopy będą na -1% czy na +10%. xD
Na górę
Radzę zacząć się przyzwyczajać.Alternative pisze: ↑czw cze 24, 2021 9:55 pmAle skąd to wiesz? Ja spodziewam się, że umowa jest ok, ale pewności nie mam, nawet jej nie widziałem. Czy masz wiedzę, aby tak stwierdzić, czy są to jedynie Twoje przypuszczenia? Wiesz, mam podejście, że każdy ma pełną swobodę wyznania i może wierzyć w co chce, ale uprzedź proszę, że rozmawiamy o tym, w co wierzysz.Para Siempre pisze:Nikt nie wcisnął "specyficznego instrumentu", który nie został przeanalizowany i zrozumiany. Nikt nie podpisze umowy na 800 baniek, nie rozumiejąc bazowych zapisów umowy.
Gdyby to było tak liczone... xD Zarobieni będą, ale mam w głowie te pół biliona dolarów JP Morgan zebrane na "okazje". Jeżeli oni grają scenariusz "wzrost stóp procentowych" (a są współzałożycielami FED, który decyduje o stopach procentowych w USA!), to jest prawdopodobne, że inne duże banki też pozycjonują się/kończą się pozycjonować pod taki scenariusz. I po prostu podchodzę bardzo ostrożnie do opcji, że jakiś bank zrobił Perezowi bezinteresowny prezent (jeżeli tak, to oczywiście super), skoro taki Goldman nie miał oporów, aby wpierdolić na minę AIG, byle im się zgadzał hajs.tayron36 pisze:Pewnie zdajesz sobie sprawę, ale i tak przypomnę, że 3% raty nie oznacza, że oddajemy całą kwotę + 3% od tej kwoty. I tak będą zarobieni
Bez wglądu w treść umowy możemy sobie tylko spekulować.tayron36 pisze:Ale też jasne jest to, że szczegółów nie znamy i przy takich kwotach ktoś kogoś pewnie próbował wycyckać. Pozostaje nadzieja, że nie wyjdą żadne trupy z szafy przez najbliższe 30 lat.
Spróbuję.hugh hefner pisze:Radzę zacząć się przyzwyczajać.
Wnioski są proste:Czyli przyznajesz, że przekazałeś Barçy poufne informacje o umowie z CVC tylko po to, by ułatwić Messiemu rejestrację, i ukrywałeś to przed innymi, gdy niecałe dwa tygodnie temu mu przysięgałeś @Ramon_AlvarezMM i
@elmozo7 że nie zrobiłbyś nic, by faworyzować cules?
Stary, opisałem Ci kiedy dług jest problemem, a kiedy nie. Większość klubów się zadłuża na rzecz inwestycji. Jeśli są tak złe, jak Coutinho czy Dembele, to staje się problemem, ale sam w sobie, w pewnych granicach, jest po prostu normalny. Mało tego, bez długu nie ma dziś możliwości rozwoju. Sam dług nie jest problemem i przyzwyczaj się, że "nowoczesna doktryna życia", a właściwie gospodarki, tak działa od wielu lat. I choć są firmy, które mają wielkie zyski rok do roku, to bez inwestycji (tj. zadłużenia) większość gospodarki by się nie rozwijało. Nietrafne inwestycje kończą się źle - to oczywiste.Przecież historycznie ta korelacja dług = problemy tak mocno wali po oczach, że naprawdę nie rozumiem, jak możesz pisać, że "dług nie jest problemem".
Barcelona nie złamała zasad FFP, w odróżnieniu od City (które dostało za to śmieszną karę) czy PSG (gdzie dokumenty "nie doszły na czas"). https://www.sport.pl/pilka/7,65084,2456 ... -fair.htmlGdyby UEFA podchodziła na poważnie do FFP, to od jakichś 4 lat Barki nie byłoby w LM, a od jakichś 2 na piłkarskiej mapie świata (bo bez kasy z LM oni serio by upadli).
Ale cały Twój wywód jest "Real kupował" - no kupował, skoro mógł, nikt tego nie krytykował.Tak działa kapitalizm - jeżeli nie masz pieniędzy, aby konkurować z najsilniejszymi ich metodami, to rusz głową i wymyśl coś ekstra, albo ustąp miejsca tym, którzy mają zaplecze i/lub pomysł na ten biznes. Ale z pewnością nie ma tu miejsca na płacz, że oni mają dłuższe ręce (no chyba, że jako efekt przestępstwa).
Niech robią. Ja wciąż uważam że Real ściągnie Mbappe i Hallanda, więc nadal będzie to robić.Naprawdę, spróbuj być chociaż trochę obiektywny, a nie tylko Real, Real, Real. Rozumiem, że kibicujesz Realowi, życzysz mu jak najlepiej, to normalne. Ale to naprawdę nie boli przyznać, że Real gdy miał taką możliwość, robił to samo co teraz szejkowie i cały problem dla Ciebie polega nie na tym, co się w piłkarskim świecie robi, ale kto może sobie na to pozwolić.
Ta dostepność teoretyczna i idea sportu (każdy może wygrać z każdym) to w obecnym systemie gospodarczym bełkot, żeby Ci na dole mieli marzenia. W praktyce silna Premier powoduje, że ilość inwestorów skłonnych wejść do Serie A czy La Liga na zdrowych zasadach maleje, bo perspektywa na zyski robi się coraz mniejsza.Dopóki jest wolność gospodarcza, to szczyt jest dostępny (teoretycznie) dla każdego. Wystarczy odpowiednie połączenie zarządzania i kapitału (który też trzeba umieć przyciągnąć). Natomiast nie akceptuję rozwiązań typu "Real i Juve mają zawsze grać w europejskich pucharach i należeć do czołówki, bo kiedyś były potęgami".
Czyli dyskutujemy o rywalizacji, na jaką i tak będziesz miał wyjebane? Okej.Tak samo jak nie będę oglądać Ligi Mistrzów po najnowszych zmianach, bodajże za 2 lata.
Nie znam hiszpańskiego, więc się nie wypowiem. Pewnie prędzej czy później zostanie to odpowiednio opisane i będzie można całość przeanalizować. Nadal jednak nie wiem, jak potencjalny szantaż sprzed dwóch tygodni wpływa na to, że nie podpisali tego kontraktu przez ostatnie kilka miesięcy.Historię o tym, czy Tebas powinien ustąpić zakończmy dzisiejszym wpisem, w którym oświadczył, że szantażował Barcelone.
To czy Tebas chciał poluzować zasady, a czy powinien to zrobić, to są dwa różne tematy. Oficjalnie Tebas twierdził, że zasady są takie same dla wszystkich i żadnych zasad ostatecznie nie poluzowano. W zakresie tych faktów go popieram w 100%.Wnioski są proste:
Messi mógł być zarejestrowany i Tebas chciał poluzować zasady (więc skończmy tą dyskusję o tym czy powinien był, czy nie), ale tego nie zrobił bo chciał ugrać dla siebie hajs i uwalić Superligę (ten projekt, który według Was już nie istnieje)
Nie będę się przyzwyczajał do bzdur i zwyczajnej nieprawdy. To, że większość coś robi, nie oznacza, że to jest dobre i efektywne. I dla jasności, świat próbuje działać w oparciu o dług, bo działa (w sensie "zachowuje funkcjonalność") nie jest prawdą. Świat właśnie przez ten dług przestał działać. Stąd mamy obecnie taką sraczkę praktycznie w każdym aspekcie.Stary, opisałem Ci kiedy dług jest problemem, a kiedy nie. Większość klubów się zadłuża na rzecz inwestycji. Jeśli są tak złe, jak Coutinho czy Dembele, to staje się problemem, ale sam w sobie, w pewnych granicach, jest po prostu normalny. Mało tego, bez długu nie ma dziś możliwości rozwoju. Sam dług nie jest problemem i przyzwyczaj się, że "nowoczesna doktryna życia", a właściwie gospodarki, tak działa od wielu lat. I choć są firmy, które mają wielkie zyski rok do roku, to bez inwestycji (tj. zadłużenia) większość gospodarki by się nie rozwijało.
Skoro Barka od lat wydawała ok. 70-80% budżetu na wynagrodzenia, to nie ma technicznej możliwości, aby łącznie nie wydawała więcej niż zarabiała, więc łamała FFP. Teraz na pensje bez Messiego wydaje ok. 90% budżetu, więc co oni robią w Lidze Mistrzów? Są w niej tylko dlatego, że UEFA przymknęła oko na nich. De facto potraktowała ich nawet łagodniej niż City i PSG, bo tam były postępowania.Barcelona nie złamała zasad FFP, w odróżnieniu od City (które dostało za to śmieszną karę) czy PSG (gdzie dokumenty "nie doszły na czas").
Nie nie. Łamała podstawową zasadę - wydatki < dochody. Ale w piłkarskim świecie zawsze byli równi i równiejsi. I zwykle to Real i Barka byli równiejszymi, co ich kibicom nigdy nie przeszkadzało.Zasady FFP niestety były tak skonstruowane, że Barcelona była w stanie się kuriozalnie zadłużyć płacąc w ratach za piłkarzy, i mając gotówkę za Neya, nie łamiąc przepisów.
Ale gdy Real tak kupował to nie było takich przepisów. Przeforsowano jest dopiero wtedy, gdy Real (i Barka, Juve) już tak kupować nie mogły, a pojawili się inni gracze, którzy mogli.Ale cały Twój wywód jest "Real kupował" - no kupował, skoro mógł, nikt tego nie krytykował.
PSG natomiast łamało przepisy przy zakupach. City też. To są przecież oficjalne informacje / zaniżane kary.
Coś ekstra, co nie polega na zniszczeniu całej dyscypliny, aby garstka gamoni generujących absurdalne długi mogła się zadłużać jeszcze bardziej. Coś ekstra w ogarnięciu własnej kuwety. Przynajmniej na początek. Niech kluby najpierw spłacą długi, a później można rozmawiać o superlidze i rzekomej śmierci futbolu bez niej. O takim projekcie można rozmawiać z Bayernem, bo tam ludzie pokazują, że potrafią zarządzać i budować stabilne struktury, a nie z Laportą i Perezem, którzy cierpią na urojenia.Piszesz, "wymyśl coś ekstra". No to przecież wymyślili. Ten projekt, który jest rzekomo tak skompromotowany, że Tebas sra do własnego gniazda by tylko go uwalić.
Złamali przepisy, który zostały wprowadzone przeciwko nim. Złamali przepisy tylko dlatego, że UEFA zanegowała część ich kontraktów sponsorskich, zaniżając w ten sposób ich przychód. To niesamowite, że nie dostrzegasz, iż nawołujesz tutaj do rozwiązań stricte komunistycznych.Różnice są jednak inne:
- PSG / City złamało przepisy i nikt ich za to nie ukarał, natomiast zyskali na tym bardzo dużo,
- aktualna ilość klubów, w których pompuje się pieniądze, w połączeniu z pandemią powodują, że przyspiesza transfer majątku do wąskiego grona klubów angielskich robiąc ten sport zbyt dysproporcjonalny - i to mi się jako kibicowi nie podoba.
No z tego co piszesz wyżej, to jednak chciałbyś im tego kupowania zabronić dlatego, że mają więcej. Wątpię, aby doszło do takiej degradacji. Może do niej dojść przez jakieś bezmyślne regulacje, ale nieskrępowany regulacjami rynek ma to do siebie, że długookresowo dąży do równowagi.Ja im nie zabraniam kupować, skoro mają. Po prostu jeśli futbol w Serie A, La Liga i w Niemczech ma się liczyć w perspektywie najbliższych 10 lat - to reakcja jest konieczna dzisiaj. I oczywiście, pisze to z perspektywy kibica LaLiga. Ajax też potrafi raz na 20 lat powalczyć z innymi, ale nie chcę takiej degradacji klubów z innych krajów na rzecz Premier.
No popatrz, Manchester City czy RB Lipsk też były tylko teoretycznymi dostępnościami dla inwestorów i "bełkotem", a jednak stały się realnymi inwestycjami. Tak działa świat. Nie wychodzisz z nastawieniem "mi się należy", ale "co mogę zaproponować, aby ktoś chciał ze mną współpracować".Ta dostepność teoretyczna i idea sportu (każdy może wygrać z każdym) to w obecnym systemie gospodarczym bełkot, żeby Ci na dole mieli marzenia. W praktyce silna Premier powoduje, że ilość inwestorów skłonnych wejść do Serie A czy La Liga na zdrowych zasadach maleje, bo perspektywa na zyski robi się coraz mniejsza.
Prawdopodobnie tak. Wszystko wskazuje na to, że dzięki takim szkodnikom jak Perez czy Platini, piłka nożna w końcu znajdzie się w takiej fazie, że nawet nie będę sprawdzać wyników na livescore.Czyli dyskutujemy o rywalizacji, na jaką i tak będziesz miał wyjebane? Okej.
Tłumaczenia z rm.pl, translatora czy polskich dziennikarzy też nie rozumiesz? Do pozwu na Tebasa też się nie odniesiesz bo prawa w hiszpanii nie studiowałeś? Wychodzą konkretne argumenty w trakcie naszej dyskusji, ale pyk - "nie mogę nic tu powiedzieć"Nie znam hiszpańskiego, więc się nie wypowiem.
Być może nie znasz przepisów FFP, ale okresie ich obowiązywania nie łamała ich. Te przepisy nawet nie mówią o tym, że nie można wydać więcej niż się zarobiło, ponadto transfery są amortyzowane w perspektywie 5 lat a Barcelona miała wystarczające przychody przed pandemią, by się zmieścić w jej przepisach.Skoro Barka od lat wydawała ok. 70-80% budżetu na wynagrodzenia, to nie ma technicznej możliwości, aby łącznie nie wydawała więcej niż zarabiała, więc łamała FFP.
Mi zarzucasz stronniczość, bo kibicuje Realowi, ale nie jest absurdem, że Neymar wyciągnął z kieszeni 220 baniek i wpłacił w LaLiga, i nie powinniśmy tego kwestionować?Aaa i jeszcze jedno: City i PSG wydawały więcej niż zarabiały tylko dlatego, że UEFA nie uznała im części kontraktów sponsorskich, a także zakwestionowała ich wartość. To dopiero absurd.
Ja myślałem, że UEFA je wprowadziła widząc, że połowa klubów w Europie traci co roku pieniądze. Najwyraźniej wiesz coś więcej.Ale gdy Real tak kupował to nie było takich przepisów. Przeforsowano jest dopiero wtedy, gdy Real (i Barka, Juve) już tak kupować nie mogły, a pojawili się inni gracze, którzy mogli.
Śmieszne, że zawsze w dyskusjach o dobrym zarządzaniu jest Bayern, który żeruje na swojej lidze kupując za grosze, a Perez zadłuża, mimo że Real kończy sezon na plusie 18-sty rok z rzędu.O takim projekcie można rozmawiać z Bayernem, bo tam ludzie pokazują, że potrafią zarządzać i budować stabilne struktury, a nie z Laportą i Perezem, którzy cierpią na urojenia.
Aha, jak przeciwko nim, to dobrze że złamali przepisy.Złamali przepisy, który zostały wprowadzone przeciwko nim.
Nie. Nie dąży do równowagi. Chyba, że równowagą nazywasz monopolizację i umowę na szczycie, że podział łupów dla wszystkich jest wystarczający, i czas ścinać w innych obszarach (np. piłkarzom, kibicom).nieskrępowany regulacjami rynek ma to do siebie, że długookresowo dąży do równowagi.
Nie wydaje mi się, żeby piłka nożna miała wpływ na prawo, więc musi rozwiązywać swoje problemy na poziomie swojej branży. Takie fundamenty do inwestycji, jaki przypadek - kluby sobie zorganizowały mimo burdelu w ligach robione przez takich ciołków jak Tebas. Zrobiły dokładnie to, o czym piszesz. Nie "daj", tylko "co mogę zaproponować, by ze mną współpracowali?"Zacząłbym od tego, czy LaLiga i Serie A mają zdrowe fundamenty, aby przyjąć takich inwestorów.
Czy prawo w danym kraju sprzyja inwestycjom zagranicznym?
Czy podatki są niskie, przejrzyste?
Czy prawo jest stabilne, przejrzyste?
Co najmniej dwóch obecnych redaktorów rm.pl nie ma wiele wspólnego z obiektywizmem. Zresztą, to i tak drugorzędne. Ja tu widzę inny problem - zdążyłeś wydać wyrok (winny) i zdecydować o karze (dymisja), nim zajął się tym sąd. Nie sądzisz, że to nie są najlepsze praktyki?Tłumaczenia z rm.pl, translatora czy polskich dziennikarzy też nie rozumiesz? Do pozwu na Tebasa też się nie odniesiesz bo prawa w hiszpanii nie studiowałeś? Wychodzą konkretne argumenty w trakcie naszej dyskusji, ale pyk - "nie mogę nic tu powiedzieć"
Być może faktycznie nie znam tych przepisów wystarczająco, ale z tego co wiem, to wydatki mają się bilansować z dochodami w 3-letniej perspektywie. A jeżeli Barka od dobrych pięciu lub sześciu lat wydaje co najmniej 70% przychodów na wynagrodzenia, to nie jest technicznie możliwe, aby to im się bilansowało w 3-letniej perspektywie od co najmniej 3 lat.Być może nie znasz przepisów FFP, ale okresie ich obowiązywania nie łamała ich. Te przepisy nawet nie mówią o tym, że nie można wydać więcej niż się zarobiło, ponadto transfery są amortyzowane w perspektywie 5 lat a Barcelona miała wystarczające przychody przed pandemią, by się zmieścić w jej przepisach.
Jest absurdem, ale jednak zgodnym z przepisami.Mi zarzucasz stronniczość, bo kibicuje Realowi, ale nie jest absurdem, że Neymar wyciągnął z kieszeni 220 baniek i wpłacił w LaLiga, i nie powinniśmy tego kwestionować?
Witamy w dorosłym świecie, pełnym cynicznych skurwysynów, którzy powiedzą wszystko, co zechcesz usłyszeć, a później ogolą Cię do ostatniego centa.Czyli zróbmy przepisy, ale dajmy furtkę do ich obchodzenia najbogatszym - to w praktyce się stało.
Skoro wyciągasz wnioski na podstawie tego, co mówią ludzie z UEFA, a nie na podstawie tego co robią, to myślisz dokładnie tak, jak chcą tego ludzie z UEFA.Ja myślałem, że UEFA je wprowadziła widząc, że połowa klubów w Europie traci co roku pieniądze. Najwyraźniej wiesz coś więcej.
Śmieszne, że w rozmowach o innowacyjności zawsze są Japończycy, Koreańczycy, a kurwa Kenijczyków jakoś nie ma.Śmieszne, że zawsze w dyskusjach o dobrym zarządzaniu jest Bayern
Real też miał momenty, że wysilał mózg i kupował za grosze. A to wpadł Steve McManaman za darmo, a to Owen za 12 mln, a to Varane za 10, a to Kroos za ok. 20 (nie pamiętam dokładnej kwoty, ale było tanio). Da się, ale trzeba myśleć.który żeruje na swojej lidze kupując za grosze
Barka za Bartomeu też kończyła niby na plusie, a długi jednak rosły na tyle, że nie szło się ich doliczyć przy audycie. Zależy od magika od rachunków. Jak jest dobry, to różne cuda można robić. I żeby była jasność - ja nie zarzucam Perezowi, że nadymił w księgach i Real będzie to latami spłacać. Jedynie stwierdzam, że z tym jest jak ze statystyką - można ufać tylko w te, które się samemu zmyśli. Czas pokaże jak to wygląda naprawdę.a Perez zadłuża, mimo że Real kończy sezon na plusie 18-sty rok z rzędu.
Pchać to się może. Bez zgody kibiców będą siedzieć na dupie w Bundeslidze i Lidze Mistrzów.Bayernowi daje 2 lata, sam będzie się pchać do rozgrywek a'la Superliga.
Wprawdzie nie napisałem tego, ale zasadniczo tak. Jeżeli przepis jest dyskryminujący, to bardzo dobrze, że udało im się go choćby w jakimś stopniu ominąć. Jaka dyskryminacja? Otóż kiedyś Berlusconi mógł wpakować w Milan ile chciał i zbudować prestiż, markę, a gdy teraz ktoś chce zrobić to samo, to mu się to utrudnia. To samo Juve. Już wszyscy zapomnieli, że za plecami Juve jest Fiat?Aha, jak przeciwko nim, to dobrze że złamali przepisy.
Dąży, dąży. Jak wchodził Abramowicz, to mówiono, że zniszczy rynek. A jednak Barka i Real go przelicytowywały jeszcze przez wiele lat. Później weszło City, PSG, Man United zrobił z komercjalizacji piłki nożnej wręcz sztukę i ostatecznie Romek sobie nigdy nie porządził Europą jako finansowy hegemon (samodzielnie). Teraz PSG niby ma morze kasy, ale znowu nie każdy chce grać w lidze francuskiej, a i metody zarządzania dość średnie. Takiego City próżno szukać na liście wykonawców największych transferów (poza najnowszym nabytkiem, a są w tym biznesie z 10 lat). Pojawią się kolejni inwestorzy. Mniej, lub bardziej zasobni, ale się pojawią. To kwestia czasu i warunków do inwestowania.Nie. Nie dąży do równowagi. Chyba, że równowagą nazywasz monopolizację i umowę na szczycie, że podział łupów dla wszystkich jest wystarczający, i czas ścinać w innych obszarach (np. piłkarzom, kibicom).
A jednak ma. Boris Johnson ostatnio chciał nawet szykować bombę legislacyjną, aby zablokować superligę dla angielskich klubów.Nie wydaje mi się, żeby piłka nożna miała wpływ na prawo, więc musi rozwiązywać swoje problemy na poziomie swojej branży. Takie fundamenty do inwestycji, jaki przypadek - kluby sobie zorganizowały mimo burdelu w ligach robione przez takich ciołków jak Tebas. Zrobiły dokładnie to, o czym piszesz. Nie "daj", tylko "co mogę zaproponować, by ze mną współpracowali?"
Tak, to Superliga
Może, ale chyba tłumaczyć z hiszpańskiego potrafią, co nie?Co najmniej dwóch obecnych redaktorów rm.pl nie ma wiele wspólnego z obiektywizmem.
Nie odwracaj kota ogonem. Rozmawiamy o sprawie, w której Tebas sam się wkopuje, w której klub jest przeciwko funduszowi zdzierającemu 20% rocznie, a Ty wchodzisz w temat mnie, zamiast tych informacji - pisząc że albo w sumie nie masz sie jak odnieść bo hiszpański, albo się nie znasz - mimo że całkiem dobrze się znasz na wielu aspektach poza sportowych. Jak informacje Ci nie pasują, to zaczynasz pisać o moich przekonaniach, po raz kolejny. Nie jest istotne czy i jaki wyrok ja wydaje, bo w tej sprawie mogę co najwyżej napisać komentarz.Ja tu widzę inny problem - zdążyłeś wydać wyrok (winny) i zdecydować o karze (dymisja), nim zajął się tym sąd. Nie sądzisz, że to nie są najlepsze praktyki?
Bilansowało się do sezonu sprzed pandemii, między innymi dzięki absurdalnym transferom takim jak Artur - Pjanić.A jeżeli Barka od dobrych pięciu lub sześciu lat wydaje co najmniej 70% przychodów na wynagrodzenia, to nie jest technicznie możliwe, aby to im się bilansowało w 3-letniej perspektywie od co najmniej 3 lat.
Skoro stawiamy sprawę jasno, to dlaczego nie chcesz, by Real miał lepszą pozycję w gronie tych, którzy chcą sobie zagwarantować hajs za europejskie rozgrywki, skoro i tak podział na bogatych i biednych ma miejsce i będzie się powiększał? Przecież ta walka nie jest o dobro futbolu, a kto siedzi przy stole, i ewentualnie - kogo możemy tam dołączyć jak zbuduje dobry klub.Prawo nie jest po to, aby ludzie byli sobie równi, bo nigdy nie byli, nie są i nigdy nie będą. Prawo nie jest też po to, aby chronić słabszych przed silniejszymi. Prawo jest po to, aby silniejszy odebrał od słabszego co chce bez zbędnego pierdolenia się.
Bo jak wiadomo gdy klub zacznie swój zjazd w Europie, to kibice będą kierowali się sentymentem do UEFY i pozostawią klub poza rozgrywkami, które dają im więcej.Pchać to się może. Bez zgody kibiców będą siedzieć na dupie w Bundeslidze i Lidze Mistrzów.
Ale jak przepis dyskryminuje Barcelonę (bo w innych krajach ligi nie mają takich restrykcji jak w hiszpanii) to "brawo Tebas, tak trzymaj, przepis jest od tego by go przestrzegać"Jeżeli przepis jest dyskryminujący, to bardzo dobrze, że udało im się go choćby w jakimś stopniu ominąć.
A wiesz coś więcej na ten temat? Serio pytam, bo natrafiam na takie komentarze i zastanawiam się, jak to w ogóle może być możliwe.A jednak ma. Boris Johnson ostatnio chciał nawet szykować bombę legislacyjną, aby zablokować superligę dla angielskich klubów.
Zapewne, aczkolwiek pozostaje pytanie o dobór materiałów źródłowych. Przecież te wszystkie Asy i Marki też prezentują określoną linię poglądów na różne problemy.Może, ale chyba tłumaczyć z hiszpańskiego potrafią, co nie?
I lubię rozmawiać na tematy wymagające analizy, oceny, gdzie można skonfrontować różne opinie, argumenty. To kształcące. Ty uważałeś, że Tebas powinien pomóc, ja uważałem, że zasady nie powinny być zmieniane pod doraźne potrzeby jednego klubu. I tak moglibyśmy sobie debatować. Ale tu wchodzi coś innego - jeżeli dobrze interpretuję to całe zamieszanie i oskarżenie o szantaż, to jest to oskarżenie o popełnienie przestępstwa z potencjalną odpowiedzialnością karną. A ponieważ dla mnie domniemanie niewinności coś znaczy, to nie będę do tego się odnosić, dopóki nie zostanie za to skazany przez sąd. To już nie jest tylko kwestia czy Tebas zrobił coś dobrze czy nie, ale kwestia tego czy jest przestępcą, a od tego jest sąd. Żyjemy w dość popierdolonych czasach, gdzie poprzez social media bardzo łatwo jest przeprowadzić na kimś publiczny lincz i de facto zniszczyć komuś życie w oparciu o jakieś doniesienia i emocjonalne rozstrojenie odbiorców. Nie popieram tego i nie chcę być choćby najmniejszą częścią takiego procederu, chociaż wiem, że w skali świata wiele nie zmienię, bo ludzie najpierw kierują się emocjami, a dopiero później zaczynają myśleć. A i to nie wszyscy.Nie odwracaj kota ogonem. Rozmawiamy o sprawie, w której Tebas sam się wkopuje, w której klub jest przeciwko funduszowi zdzierającemu 20% rocznie, a Ty wchodzisz w temat mnie, zamiast tych informacji - pisząc że albo w sumie nie masz sie jak odnieść bo hiszpański, albo się nie znasz - mimo że całkiem dobrze się znasz na wielu aspektach poza sportowych. Jak informacje Ci nie pasują, to zaczynasz pisać o moich przekonaniach, po raz kolejny. Nie jest istotne czy i jaki wyrok ja wydaje, bo w tej sprawie mogę co najwyżej napisać komentarz.
Czyli jak Barka podkręca wartość wymiany, aby zbilansować budżet albo robi inne cuda w księgach, to spoko, przyklepujemy. A gdy PSG podkręca wartość umowy sponsorskiej od spółki zależnej, to "spierdalać, to nie jest tyle warte". No sorry, nadal wychodzi, że UEFA traktuje Barkę lepiej niż PSG.Bilansowało się do sezonu sprzed pandemii, między innymi dzięki absurdalnym transferom takim jak Artur - Pjanić.
Przede wszystkim, nie nazwałbym się kibicem Realu. Tak właściwie, to w ogóle nie jestem kibicem. Kibic jest w jakiś sposób emocjonalnie zaangażowany w jakiś zespół, a u mnie takie zaangażowanie wygasło dawno temu. Jednak to tylko część odpowiedzi na Twoje pytanie.Skoro stawiamy sprawę jasno, to dlaczego nie chcesz, by Real miał lepszą pozycję w gronie tych, którzy chcą sobie zagwarantować hajs za europejskie rozgrywki, skoro i tak podział na bogatych i biednych ma miejsce i będzie się powiększał? Przecież ta walka nie jest o dobro futbolu, a kto siedzi przy stole, i ewentualnie - kogo możemy tam dołączyć jak zbuduje dobry klub.
Jak na razie, to Bayern jest zespołem, na którego nikt nie chce trafić w fazie pucharowej, a nie takim, który zaliczałby mocny zjazd. A i nie wiem, co zrobią kibice, gdyby takie coś się wydarzyło. Po prostu nie wiem.Bo jak wiadomo gdy klub zacznie swój zjazd w Europie, to kibice będą kierowali się sentymentem do UEFY i pozostawią klub poza rozgrywkami, które dają im więcej.
Ale żaden przepis nie dyskryminuje Barcelony. UEFA traktuje Barkę i PSG tak samo w kontekście LM (wręcz Barkę trochę lepiej, patrz wyżej). La Liga traktuje Barkę tak samo jak inne hiszpańskie kluby w kontekście ligi hiszpańskiej, PSG pod La Ligę nie podlega. Czy jak w Amsterdamie sprzedają legalnie narkotyki, to domagasz się ich ukarania, bo w Polsce to zabronione? No litości, to nie ma sensu.Ale jak przepis dyskryminuje Barcelonę (bo w innych krajach ligi nie mają takich restrykcji jak w hiszpanii) to "brawo Tebas, tak trzymaj, przepis jest od tego by go przestrzegać"
Przede wszystkim, trudno wiedzieć coś więcej, ponieważ na zapowiedziach się skończyło. Wystarczyło. Ale możemy sobie pospekulować, co Boris mógłby zrobić, gdyby się uparł, aby to uwalić.A wiesz coś więcej na ten temat? Serio pytam, bo natrafiam na takie komentarze i zastanawiam się, jak to w ogóle może być możliwe.
Superliga jako podmiot jest zarejestrowany w hiszpanii. Kluby angielskie, działające jako LTD mają w niej udziały i podlegają w tym aspekcie pod prawo EU. Nie znamy umowy Superligi, więc nie wiemy czy w praktyce mogą z niej wyjść i na jakich zasadach - spółka być może w ogóle tego nie przewiduje. Nie wiemy też czy są jakieś daty graniczne i czy bez ruszenia rozgrywek np. są kary, lub po prostu jej zamknięcie.
Nie wydaje mi się możliwym, by Parlament brytyjski:
- zabronił klubom (firmom) z UK być właścicielem biznesu poza granicami UK,
- zabronił działać w oparciu o wolność gospodarczą,
- uniemożliwił im wywiązania się z umów już podpisanych (prawo nie działa wstecz).
Więc jak dla mnie to zwykłe polityczne gadki, żeby zyskać elektorat kibiców. Natomiast nie wiem jaki faktycznie był pomysł na zablokowanie im możliwości.
LaLiga nawet nie kwestionuje obliczeń Realu będąc w konflikcie (jedynie to, czy realistyczny wzrost nie jest tak naprawdę optymistyczny) - więc to chyba nie jest kwestia źródeł. Sam chętnie poczytałbym jak to widzi taki Real Betis i jak argumentuje chęć zadłużenia się. Jedyne co wypłynęło, to że Levante ma podobne kłopoty z rejestracją piłkarzy co Barcelona. Nie zmienia to jednak zadłużania się klubów wysoko oprocentowaną pożyczką na długi okres - a sam pisałeś o bym, by nie żyć ponad stan.Zapewne, aczkolwiek pozostaje pytanie o dobór materiałów źródłowych. Przecież te wszystkie Asy i Marki też prezentują określoną linię poglądów na różne problemy.
Działania są dobre, czy złe, można oceniać. Czy mają sens, czy nie - także. To, czy jest słabym zarządcą, czy oszustem, niech ocenia sąd.Ale tu wchodzi coś innego - jeżeli dobrze interpretuję to całe zamieszanie i oskarżenie o szantaż, to jest to oskarżenie o popełnienie przestępstwa z potencjalną odpowiedzialnością karną. A ponieważ dla mnie domniemanie niewinności coś znaczy, to nie będę do tego się odnosić, dopóki nie zostanie za to skazany przez sąd.
A wczoraj wyszła informacja, że https://sport.wprost.pl/pilka-nozna/104 ... siego.htmlCzyli jak Barka podkręca wartość wymiany, aby zbilansować budżet albo robi inne cuda w księgach, to spoko, przyklepujemy. A gdy PSG podkręca wartość umowy sponsorskiej od spółki zależnej, to "spierdalać, to nie jest tyle warte". No sorry, nadal wychodzi, że UEFA traktuje Barkę lepiej niż PSG.
Nie mam nic przeciwko Twojej wizji piłki, ale:Uważam, że na piłkarskich szczytach przyda się trochę zamieszania, a może i wietrzenia, bo jakość zarządzania niektórych klubów jest nieadekwatna do pozycji jaką zajmują i bez tych przywilejów nie byłoby to możliwe.
No... nie. Po prostu, nie.A teraz już bardziej realne opcje, taka typowa codzienna, brudna polityka:
Podejrzewam, że w tym kontekście coś można by było wymyślić. UK ogłasza nowe przepisy, UEFA i Superliga się zgłaszają i muszą być potraktowane równo. (w sensie równości wobec prawa w swoim kraju też Premier nie będzie niszczył ) - więc jakiś zapis o "20 lat doświadczenia" by się przydał, by Superliga nie mogła się nawet zgłosić. Wtedy wchodzi FIFA, cała na białoA z przepisów, które teoretycznie Boris mógłby wprowadzić jako coś nowego, to przychodzi mi do głowy (to tak na szybko) lista licencjonowanych organizatorów rozgrywek sportowych (oczywiście UEFA znajdzie się na takiej liście) i wymóg, że kluby mogą uczestniczyć tylko w rozgrywkach organizowanych przez takie podmioty, a niedostosowanie się będzie oznaczało wysokie grzywny i odpowiedzialność karną managementu.