Re: Zdrowie i uroda
: wt sty 17, 2023 5:35 pm
Doświadczył ktoś z was zwichnięcia rzepki? Mowa tutaj oczywiście o sytuacji, gdy rzepka przemieszcza się i zmienia swoje położenie, w moim przypadku prawie o 90 stopni.
Zastanawiam się jakie są konsekwencje takiego urazu. To oczywiste co ma na myśli osoba regularnie sport, a gdy upadłem i zobaczyłem jak wygląda moje kolano pierwsza myśl to była "więzadła". W tej chwili czytam o tym urazie i na jednej ze stron wyczytałem: "Niekiedy może dochodzić do naruszenia struktury elementów amortyzacyjnych kolana – łąkotek, więzadła rzepkowo–udowego przyśrodkowego, a nawet oddzielenia fragmentu kłykcia bocznego kości udowej.". "Niekiedy" - także nie jest to jakąś regułą.
Ogólnie czuję się w miarę dobrze. Po interwencji ratownika medycznego rzepka wróciła na swoje miejsce, a kilka godzin po odniesieniu kontuzji byłem w stanie podejść kilka metrów o własnych siłach i zrobić przysiad/pół-przysiad na prośbę lekarza internisty. Kolano było mobilne, dopóki nie zostało usztywnione. Od tego momentu napuchło trochę bardziej, a mobilność znacząco zmniejszyła się (chociaż w dalszym ciągu jestem zgiąć do kąta 90 stopni, mimo delikatnego bólu na wysokości ścięgna podkolanowego). W domu próbowałem stanąć na jednej, kontuzjowanej nodze i również dałem radę, także jestem dobrej myśli i nie dopuszczam do siebie głosów o zerwaniu.
Ktoś, coś?
Zastanawiam się jakie są konsekwencje takiego urazu. To oczywiste co ma na myśli osoba regularnie sport, a gdy upadłem i zobaczyłem jak wygląda moje kolano pierwsza myśl to była "więzadła". W tej chwili czytam o tym urazie i na jednej ze stron wyczytałem: "Niekiedy może dochodzić do naruszenia struktury elementów amortyzacyjnych kolana – łąkotek, więzadła rzepkowo–udowego przyśrodkowego, a nawet oddzielenia fragmentu kłykcia bocznego kości udowej.". "Niekiedy" - także nie jest to jakąś regułą.
Ogólnie czuję się w miarę dobrze. Po interwencji ratownika medycznego rzepka wróciła na swoje miejsce, a kilka godzin po odniesieniu kontuzji byłem w stanie podejść kilka metrów o własnych siłach i zrobić przysiad/pół-przysiad na prośbę lekarza internisty. Kolano było mobilne, dopóki nie zostało usztywnione. Od tego momentu napuchło trochę bardziej, a mobilność znacząco zmniejszyła się (chociaż w dalszym ciągu jestem zgiąć do kąta 90 stopni, mimo delikatnego bólu na wysokości ścięgna podkolanowego). W domu próbowałem stanąć na jednej, kontuzjowanej nodze i również dałem radę, także jestem dobrej myśli i nie dopuszczam do siebie głosów o zerwaniu.
Ktoś, coś?